Polska uzyskała zgodę Chin na tzw. regionalizację grypy ptaków, co pozwala na wyłączenie z eksportu tylko zakażonych regionów, a nie całego kraju. Porozumienie, wypracowane m.in. dzięki wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Pekinie, umożliwi wznowienie eksportu polskiego drobiu do Chin. Zielone światło od chińskich władz to odblokowanie dużego rynku dla polskich producentów, będących największym eksporterem mięsa drobiowego w UE i trzecim na świecie.
/123RF/PICSEL
– Polska została czwartym na świecie krajem, który uzyskał od Chin zgodę na regionalizację grypy ptaków. Dzięki temu będziemy mogli wysyłać do tego kraju mięso drobiowe, nawet jeśli w Polsce stwierdzone zostanie ognisko choroby – powiedział prezes Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej Dariusz Goszczyński.
Nasz kraj jest największym eksporterem mięsa drobiowego w Unii Europejskiej i trzecim na świecie po Brazylii i Stanach Zjednoczonych.
Polskie mięso wróci na chiński rynek. Osiągnięto porozumienie
Zgodnie z porozumieniem z Chinami z eksportu wyłączany będzie tylko region, w którym ujawniono ognisko, a nie cały kraj, jak dotąd. – Pozostało ustalenie szczegółowych kwestii technicznych, m.in. dotyczących wielkości wyłączanych regionów. Oczywiście zależy nam na tym, żeby regionalizacja przewidywała strefy o jak najmniejszym zasięgu terytorialnym. Porozumienie przewiduje, że wszystko zostanie ustalone do końca roku i – co bardzo ważne – nawet pojawienie się w Polsce ogniska grypy ptaków nie spowoduje opóźnień – zapewnił.
Reklama
Obecnie trwa procedura rejestracji w chińskim systemie elektronicznym dziewięciu polskich zakładów, które dopuszczone były do sprzedaży na tym rynku przed rokiem 2020, kiedy eksport z Polski do Chin został zawieszony z powodu stwierdzenia w naszym kraju grypy ptaków. Po uzyskaniu rejestracji będą już mogły wysyłać towar do kontrahentów.
Zainteresowanych wejściem na chiński rynek jest ponad 20 kolejnych zakładów.
Kluczowa wizyta prezydenta w Chinach
Według Dariusza Goszczyńskiego kluczowe znaczenie dla odblokowania chińskiego rynku miała wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Pekinie, zaangażowanie ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego wraz z całym zespołem oraz „ogromna praca polskiej ambasady”.
Oprócz Chin regionalizację przyznały Polsce również Japonia, Korea Południowa, a także Filipiny – jako pierwszemu krajowi w Unii Europejskiej, co otwiera przed polskim eksportem drobiu nowe perspektywy na dalekowschodnich rynkach – ocenił Goszczyński. Jak dodał, regionalizację uznały także Stany Zjednoczone, choć polscy eksporterzy są na amerykańskim rynku na razie nieobecni.
Z przekazanych przez KRD-IG informacji wynika, że dalekowschodnie rynki stanowią dobre uzupełnienie eksportu na rynki unijne. – Europejczycy kupują przede wszystkim filety z piersi kurczaków, tymczasem konsumenci ze wschodniej Azji zdecydowanie wolą nóżki i skrzydełka – przekazał prezes Rady.
Polska potentatem na rynku mięsa drobiowego
Polska jest potentatem na rynku mięsa drobiowego. W 2023 r. krajowa produkcja wyniosła 3,274 mln ton i wzrosła o 5 proc. r/r. Nasz kraj jest największym eksporterem mięsa drobiowego w Unii Europejskiej i trzecim na świecie po Brazylii i Stanach Zjednoczonych. 57 proc. produkcji kierowana jest na eksport, z czego 67 proc. trafia na rynki UE.
– Najwięksi odbiorcy spoza Unii to Wielka Brytania, Demokratyczna Republika Konga i Wietnam. W sumie Polska eksportuje mięso drobiowe do około 100 krajów – poinformował Goszczyński.
Jak przyznał prezes KRD-IG, samo dopuszczenie polskich producentów do zagranicznych rynków nie oznacza jeszcze sukcesu eksportowego.
– Na światowych rynkach panuje ostra konkurencja, tymczasem polskie firmy ponoszą znacznie wyższe koszty, ponieważ muszą spełniać najbardziej restrykcyjne na świecie normy europejskie, w tym ekologiczne i związane z dobrostanem zwierząt. My się tym normom nie sprzeciwiamy, ale z drugiej strony zmuszeni jesteśmy konkurować z producentami z krajów, gdzie tak wyśrubowane wymogi nie obowiązują, więc mogą oni oferować tańszy produkt – powiedział Goszczyński.
Polska musi konkurować z producentami z państw trzecich nie tylko poza UE, ale również w coraz większym stopniu na wewnętrznym rynku europejskim. – Na unijnym rynku oferowane jest m.in. mięso z Brazylii, Chile, Tajlandii i Ukrainy, gdzie unijne normy nie obowiązują. Gdyby europejscy producenci produkowali w ten sam sposób, ich produkty byłyby nielegalne – stwierdził Goszczyński. Jak dodał, europejscy producenci nie godzą się na takie nierówne warunki. – Tracimy przewagi konkurencyjne. Jeśli zaś będziemy wypierani przez producentów spoza UE, Europa sama zrezygnuje z bezpieczeństwa żywnościowego – dodał.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Szczerze o pieniądzach