Ukraina stoi w obliczu katastrofy humanitarnej. Chodzi o ogromne straty sektora energetycznego. Rosyjskie ataki znacząco osłabiły infrastrukturę energetyczną naszego sąsiada. Premier Donald Tusk deklaruje gotowość pomocy i wskazuje, że możemy wykorzystać w tym celu węgiel i nasze elektrownie. Ukrainie potrzeba czegoś zupełnie innego – wskazują eksperci.
/AFP
- Rosja cały czas przeprowadza ataki na ukraińską infrastrukturę energetyczną
- W wyniku ataków Ukraina dysponuje obecnie tylko jedna czwartą dawnej mocy wytwórczej w energetyce
- Premier Tusk proponuje przesyłanie Ukrainie energii z polskich elektrowni węglowych
- To nie będzie rozwiązaniem problemu – wskazują eksperci
Sytuacja w ukraińskiej energetyce jest dramatyczna. „W porównaniu z zasobami sprzed rosyjskiej inwazji, Ukraina ma dziś do dyspozycji zaledwie jedna czwartą dawnej mocy wytwórczej w energetyce” – podaje w opublikowanym na początku lipca opracowaniu Forum Energii.
Reklama
W wyniku masowych ostrzałów, które miały miejsce w ciągu ostatnich kilku miesięcy, Ukraina utraciła około 80-90 proc. mocy wytwórczych w elektrowniach cieplnych i około 45 proc. w elektrowniach wodnych – czytamy z kolei w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich z końca czerwca 2024 roku. To utrata łącznie ok. 9,2 GW mocy wytwórczych. Przed atakami z ostatnich miesięcy Ukraina dysponowała ok. 18-20 GW mocy.
Tak duże straty niosą za sobą poważne konsekwencje. Ukrainie tej zimy mogą grozić trwające po kilkanaście godzin wyłączenia dostaw energii. To generuje problemy dla i tak już obciążonych mieszkańców i gospodarki. Dodatkowo osłabia morale, na co liczy reżim Putina.
Polska chce pomóc, premier ma pomysł
Gotowość Polski do udzielenia pomocy Ukrainie, jeśli idzie o energetykę, zadeklarował premier Donald Tusk. Mówił o tym podczas spotkania z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Politycy spotkali się w poniedziałek Warszawie, gdzie podpisali umowę w dziedzinie bezpieczeństwa.
– Pracujemy nad tym, aby móc spalać polski węgiel nie płacąc za emisję, a tak wytworzony przez polskie elektrownie prąd przesyłać istniejącym mostem energetycznym na Ukrainę, co przynajmniej w części może pomóc przetrwać zimę – mówił w poniedziałek premier Donald Tusk.
Premier dodał, że będzie namawiał europejskich partnerów do „szukania kreatywnych pomysłów” by wspierać ukraińską energetykę.
Potrzeba więcej sieci, a nie więcej energii
Dodatkowa produkcja energii elektrycznej przez Polskę na potrzeby Ukrainy może jednak nie rozwiązać problemu. Dlaczego? Ukraina już teraz importuje energię elektryczną z Polski i innych krajów UE. Możliwości większego importu są mocno ograniczone.
Obecnie funkcjonują dwa połączenia między systemami polskim i ukraińskim. Pierwsze z nich – linia Dobrotwór-Zamość – działa tylko w kierunku importu do Polski, nie ma więc z niej pożytku, jeśli chodzi o możliwość przesyłu energii do naszego sąsiada. Zarówno import, jaki i eksport umożliwia druga linia, Rzeszów – EJ Chmielnicki.
– Maksymalna techniczna moc tego połączenia to ok. 1000 MW. Jednak rzeczywiste dostępne zdolności przesyłowe zależą od bieżących warunków pracy sieci w połączonym systemie europejskim – tłumaczy Interii Maciej Wapiński z Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE). To niecałe 11 proc. utraconych przez Ukrainę w tym roku mocy wytwórczych.
Dodatkowo mowa tylko o zdolnościach technicznych istniejącej linii. Realnie maksymalny eksport energii z Polski to ok. 300-500 MW – podaje Wapiński. Wszystko zależy od tego, jak wygląda sytuacja w innych systemach europejskich, z którymi jest połączona Ukraina.
– Obecnie maksymalna wielkość eksportu z państw UE do Ukrainy i Mołdawii to 1700 MW na całym profilu połączenia synchronicznego obu systemów. Ta wartość jest dzielona między cztery państwa: Polskę, Rumunię, Słowację i Węgry. Ewentualne zwiększenie udostępnianych zdolności wymagałoby uzgodnień na poziomie wszystkich operatorów europejskich, a nie tylko tych czterech operatorów granicznych – wskazuje nam rzecznik PSE. A więc obecnie możliwości eksportu energii z UE do Ukrainy to niecała jedna piąta tego, co nasz sąsiad stracił w tym roku przez rosyjskie ostrzały.
„Kreatywność polityczna nie zna granic”
Do propozycji premiera zdążyli odnieść się już analitycy sektora energetycznego. „Dobrze, że podczas wizyty Zełenskiego w Polsce trwają rozmowy o tym, jak ratować energetykę w Ukrainie. Maciej Zaniewicz pisze o tym co realnie Polska może zrobić przed zimą” – wskazała Joanna Pandera, prezeska Forum Energii. Zaniewicz przygotował dla tej organizacji raport, z którego wynika jasno, że to nie wytwarzanie dodatkowej ilości prądu jest rozwiązanie. „Kreatywność polityczna nie zna granic” – dodała Pandera.
„Już teraz z UE na Ukrainę płynie maksymalna ilość prądu. Trzeba inwestycji w sieci, żeby popłynęło więcej, a nie więcej generacji” – skomentował z kolei sam Zaniewicz
Rozwiń
Forum Energii wskazuje, że priorytetem jest odtworzenie mocy wytwórczych Ukrainy. Niestety, w wielu przypadkach to nie tylko kosztowny, ale i czasochłonny proces. „Kraje jak Polska czy Niemcy mogą przekazać Ukrainie niektóre elementy wyposażenia wycofywanych u siebie z użycia bloków węglowych. Skala zniszczeń ukraińskich jednostek węglowych i trudność w ich naprawie skłania jednak do poszukiwania optymalnego rozwiązania gdzie indziej” – czytamy w analizie. Zamiast tego Ukrainie pomogłaby budowa mniejszych i rozproszonych po kraju elektrowni gazowych.
Do tego trzeba zwiększyć przepustowość przesyłu energii do Ukrainy. Chodzi o tzw. interkonektory elektroenergetyczne. Dzięki temu z UE mogłoby trafić za naszą wschodnią granicę więcej niż 1,7 GW energii elektrycznej.
Polska może się wykazać, jeśli chodzi o zapewnienie Ukrainie generatorów spalinowych oraz stawianie fotowoltaiki we współpracy z ukraińskimi samorządami.
Natomiast podstawową kwestią jest zapewnienie skutecznej obrony powietrznej dla Ukrainy. „Choć wykracza to poza ramy obszaru energetycznego, to w rzeczywistości wojennej żadne naprawy nie przyniosą długotrwałego skutku, jeśli Rosja będzie w stanie skutecznie niszczyć kolejne ukraińskie elektrownie i stacje elektroenergetyczne” – podsumowuje Zaniewicz.
Martyna Maciuch
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL