Andras Deak, węgierski ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego, wskazał, iż rząd Węgier nie chce rezygnować z rosyjskich surowców energetycznych, ale przygotowuje plany awaryjne w zakresie paliwa jądrowego, ropy naftowej i gazu. Obecnie około 80 proc. importowanej na Węgry ropy pochodzi z Rosji. Prócz tego rząd w Budapeszcie kupuje od Rosji 4,5 mld metrów sześc. gazu rocznie na podstawie 15-letniej umowy zawartej we wrześniu 2021 roku, a państwowa spółka Rosatom jest odpowiedzialna za budowę dwóch nowych bloków elektrowni jądrowej w Paksu w środkowych Węgrzech.
/GRIGORY SYSOYEV / POOL /AFP
W ciągu ostatniego roku Węgry nie stały się bardziej niezależne od rosyjskich surowców energetycznych, przynajmniej ze statystycznego punktu widzenia; główne dostawy ropy i gazu wciąż pochodzą z Rosji – zaznacza analityk.
Politycy zadowoleni, trwają jednak przygotowania planów awaryjnych
Według Deaka politycy na Węgrzech są zadowoleni z obecnej sytuacji, jednak zaczęli przygotowywać też plany awaryjne.
W przypadku unijnych sankcji albo decyzji Kremla dotyczącej wstrzymania dostaw paliwa jądrowego dla elektrowni w Paksu, Budapeszt będzie gotowy na zastąpienie rosyjskiego paliwa francuskim. Deak wątpi jednak, że Rosatom może zostać zastąpiony w procesie budowy nowych bloków elektrowni.
Reklama
– Według mojej wiedzy podobne zabiegi mają miejsce w przypadku rafinerii należących do MOL, które przygotowują się na ewentualne pełne odejście od rosyjskiej ropy – powiedział analityk.
Węgry zwiększyły nieznacznie import nierosyjskiej ropy przez Chorwację, jako że produkty ropopochodne z rosyjskiego surowca od lutego 2023 roku nie mogą być importowane do krajów UE. Zastosowano jednak wówczas wyjątek dla niektórych krajów środkowoeuropejskich, w tym Węgier, które mogły importować rosyjską ropę przez rurociąg Przyjaźń.
W połowie grudnia Unia Europejska przedłużyła o rok możliwość eksportu produktów z rosyjskiej ropy wytwarzanych w rafinerii Slovnaft na Słowacji, która należy do węgierskiego koncernu naftowo-gazowego MOL.
Budapeszt, który posiada długoterminowy kontrakt na dostawy gazu z rosyjskim Gazpromem, podpisał ostatnio kilka mniejszych kontraktów krótkoterminowych, m.in. z Azerbejdżanem. Ponadto rząd Viktora Orbana szuka importu surowca z kierunku wschodniego.
Według Deaka realnym rozwiązaniem dla Węgier jest sprowadzanie w przeciągu kilku lat znacznych wolumenów surowca z Rumunii, która będzie eksploatować duże złoża gazu ziemnego na Morzu Czarnym. – W przypadku Azerbejdżanu jest potencjał, ale na horyzoncie nie widać poważnego wzrostu ilości importowanego gazu – dodaje analityk.
Rola Turcji zostanie wzmocniona. Padają pytania o „turecki gaz”
W sierpniu podczas wizyty prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana w Budapeszcie doszło z kolei do podpisania umowy na dostawy gazu pomiędzy turecką państwową spółką energetyczną BOTAS a węgierską firmą MVM. Przewiduje ona również współpracę w dziedzinie wykorzystania tureckiej infrastruktury LNG.
W trakcie następnej wizyty Erdogana w połowie grudnia szef MSZ Węgier Peter Szijjarto ocenił, że rola Turcji w kontekście węgierskiej energetyki zostanie w przyszłym roku znacznie wzmocniona.
– Dużym znakiem zapytania jest to, co oznacza „turecki gaz”, ponieważ sama Turcja nie jest producentem surowca. Czy to będzie przebrandowany gaz rosyjski? – zastanawia się Deak. Dodaje też, że „poleganie na państwach tranzytowych w przypadku surowców jest zawsze ryzykowną kwestią”.
Budapeszt powinien preferować raczej zachodnie kierunki dostaw surowców, takie jak Włochy, Polska, także Chorwacja, choć ta ostatnia opcja wymagać będzie nowych inwestycji – zaznacza analityk.
– Finansowo nie jest to tak bardzo korzystne. Choć z punktu widzenia bezpieczeństwa i polityki rosyjskie surowce nie są zbyt atrakcyjne, to dla Węgier wygodne jest, że Rosja dostarcza je do ich granic – konkluduje Deak.
Około 80 proc. importowanej na Węgry ropy pochodzi z Rosji. Prócz tego rząd w Budapeszcie kupuje od Rosji 4,5 mld metrów sześc. gazu rocznie na podstawie 15-letniej umowy zawartej we wrześniu 2021 roku, a państwowa spółka Rosatom jest odpowiedzialna za budowę dwóch nowych bloków elektrowni jądrowej w Paksu w środkowych Węgrzech.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL