Presja inflacyjna trwa. Czy Adam Glapiński ma rację?

W czwartek prezes NBP Adam Glapiński kontynuował jastrzębie stanowisko, bardziej stanowczo niż na kilku poprzednich konferencjach prasowych. Następnie w piątek GUS go zaskoczył. Po dostosowaniu wag ujawniono, że inflacja w styczniu była o 0,4 punktu procentowego niższa niż wcześniej szacowano. Czy ten spadek inflacji w styczniu kwestionuje projekcję NBP ogłoszoną tuż przed danymi GUS, która była równie „jastrzębia”, jak wypowiedzi prezesa? A może prezes NBP ma rację?

Zdjęcie

Presja inflacyjna trwa. /Bartłomiej Magierowski /East News

Presja inflacyjna utrzymuje się. / Bartłomiej Magierowski / East News Reklama

Wyjaśnijmy najpierw, w jaką grę gramy i na jakim boisku. Rugby czy siatkówka? W przeważającym poglądzie analityków, a co ważne, rządu , stopy procentowe w Polsce są nadmiernie wysokie, tłumiąc popyt inwestycyjny, podczas gdy gospodarka potrzebuje inwestycji tak rozpaczliwie, jak latawiec deszczu. Stopy te podnoszą koszty kredytów hipotecznych , obciążając gospodarstwa domowe, wpływają na rentowność papierów skarbowych , a w konsekwencji na koszty obsługi długu. Istotny czynnik negatywny. Pomimo wysokich stóp pozwalających bankom zarobić 42 mld zł w ubiegłym roku, odczuwają one również frustrację związaną ze stagnacją w udzielaniu kredytów, która utrzymuje się niemal nieprzerwanie od czasu pandemii. Wezwania do obniżek stóp odbijają się echem ze wszystkich stron, stając się coraz głośniejsze.

Reklama

Przez prawie osiem lat, aż do końca 2023 r., NBP wspierał politykę niskich stóp procentowych rządu PiS do tego stopnia, że przez dłuższy czas nie zwracał uwagi na rosnącą inflację (będącą konsekwencją tej polityki), mimo że w 2021 r. stopy procentowe zostały już podniesione przez banki centralne na rynkach wschodzących (Brazylia, Rosja, a nawet „bratnie” Węgry). Dopiero jesienią 2021 r. zaczął gonić inflację i to w boleśnie powolnym tempie.

„Reakcja NBP na inflację była zbyt spóźniona i stanowiła fundamentalny błąd” – mówi w wywiadzie dla Interii Andrzej Sławiński, były członek Rady Polityki Pieniężnej i poprzedni dyrektor Instytutu Ekonomicznego NBP, rozwiązanego przez Adama Glapińskiego, który odpowiadał m.in. za przygotowywanie „Raportów o inflacji”.

Ten błąd – jeden z wielu w „cyklu” inflacyjnym – był głównym czynnikiem stojącym za gwałtownym wzrostem wskaźnika cen, który osiągnął szczyt 18,4% w lutym 2023 r. Gdy inflacja rosła, bank centralny , zamiast wypełniać swoje obowiązki, eksponował na swoich posesjach transparenty z jednoznacznie politycznym przesłaniem. Jednak tuż przed wyborami jesienią 2023 r. Rada Polityki Pieniężnej, nadal składająca się głównie z nominatów PiS, obniżyła stopy procentowe łącznie o 100 punktów bazowych, aby zwiększyć szanse partii na wygraną. Niedługo po objęciu władzy przez koalicję 15 października prezes NBP wykonał „jastrzębi zwrot”.

Wskazuje to, że zarówno zasady gry, jak i natura pola są całkowicie pomieszane od 2016 r. Analitycy powszechnie uważają, że „jastrzębia” zmiana prezesa NBP nie jest wynikiem przebudzenia banku centralnego po latach bezczynności, aby rzeczywiście nadać priorytet swojemu mandatowi zapewnienia stabilności cen. Wydaje się, że jest to czysto polityczny manewr. Ale czy to kolejny błąd w polityce pieniężnej ? A może tym razem prezes NBP ma rację?

Projekcje inflacyjne kontra rzeczywistość: zapierająca dech w piersiach sekwencja zdarzeń

Przypomnijmy pokrótce, jak potoczyły się wydarzenia, ponieważ ich kolejność była niezwykła. W środę 12 marca Rada Polityki Pieniężnej zakończyła dwudniowe posiedzenie decyzją o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, w tym głównej stopy na poziomie 5,75%. Następnego dnia odbyła się zwyczajowa konferencja prezesa NBP Adama Glapińskiego. Warto zaznaczyć, że zarówno RPP podczas posiedzenia, jak i prezes na konferencji zapoznali się już z najnowszym „Raportem o inflacji”, w tym z projekcją podkreślającą przewidywaną ścieżkę inflacji w średnim okresie – tym razem sięgającą końca 2027 r.

Zarówno oświadczenie po posiedzeniu Rady, jak i zwłaszcza uwagi wygłoszone na konferencji prezesa NBP miały silnie „jastrzębi” ton. Prezes stwierdził, że nie ma obecnie uzasadnienia dla łagodzenia polityki pieniężnej. Inflacja wzrosła zbyt znacząco, dynamika płac jest nadmierna, polityka fiskalna jest zbyt pobłażliwa, a ceny energii mogą wzrosnąć po wprowadzeniu „opłaty za moc” i ich „odmrożeniu” jesienią. Gromadzą się ryzyka zewnętrzne. Na Ukrainie toczy się wojna, zbliżają się wojny handlowe, ceny surowców mogą być nieprzewidywalne, a system ETS II może wpłynąć na wzrost cen energii.

Konferencja prezesa NBP nie była zaskoczeniem. Miała jastrzębi ton, o czym świadczy komunikat po posiedzeniu RPP. Prezes Glapiński podkreślał ryzyko inflacyjne, poświęcając temu tematowi większość swojego wystąpienia” – napisali analitycy ING Banku Śląskiego w komentarzu po uważnym wysłuchaniu wypowiedzi prezesa.

W piątek o godz. 9 rano Narodowy Bank Polski opublikował „Raport o inflacji”, z którego wynika, że analitycy banku centralnego przewidują, że ceny wzrosną w tempie rocznym o 2,5 proc., zgodnie z celem polityki pieniężnej, dopiero w 2027 r. Godzinę później Główny Urząd Statystyczny poinformował, że inflacja – skalibrowana według zrewidowanych danych

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *