– Jako konsumenci zwykle nie wiemy, co zrobić z używanymi ubraniami, gdy chcemy się ich pozbyć – mówi w rozmowie z money.pl Marta Sokołowska-Słuszniak, założycielka startupu Reco Fibre. Jej firma chce przetwarzać zużyte ubrania na surowiec do produkcji nowej odzieży.
Marta Sokołowska-Słuszniak, założycielka Reco Fibre (EAST_NEWS, Maxhop)
Michał Wąsowski, money.pl: Twój startup ma przetwarzać używane ubrania i wytwarzać z nich nowy surowiec, który potem będzie mógł być przerobiony na nowe włókna i dalej – materiał. Zapytam więc najprościej, jak się da: czy to znaczy, że będziecie mogli wziąć każde stare ubranie, które trafiłoby na śmietnik, i uratować je?
Marta Sokołowska-Słuszniak, założycielka Reco Fibre: I tak, i nie. Ubrania, które jako konsumenci wrzucamy do kontenerów – np. tych przy ulicach – trafiają do sortowni odzieży. My pozyskujemy ubrania z takich sortowni. Następnie rozbijamy je do pierwotnej wersji, czyli etapu włókna. Zajmujemy się tylko bawełną, więc będziemy przetwarzać to na włókna bawełniane, z którego potem tradycyjnymi metodami produkuje się przędzę, a następnie materiały na odzież. Obecnie wciąż pracujemy nad tą technologią, jesteśmy na etapie badań i rozwoju.
Czyli, upraszczając, wytworzycie i dostarczycie materiał do tego, żeby ktoś wyprodukował ubranie – bo jak rozumiem, nie macie w planie produkcji własnych ubrań?
Na ten moment takiego planu nie mamy. I zaznaczę, że to, co będzie naszym produktem końcowym, to będą właśnie włókna na przędzę. Obecnie planujemy współpracę z przędzalniami, które z naszego surowca będą wytwarzać materiały. Nam chodzi o to, by proces recyklingu był jak najbardziej efektywny, aby w ten sposób zamknąć pętlę cyrkularną. To jest nasz główny cel i problem, który chcemy rozwiązywać. Odpowiadamy na brak cyrkularności w sektorze odzieżowym, wspieranie w nim zrównoważonego rozwoju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Znany ekonomista nie ma wątpliwości. "Cud gospodarczy w Polsce"
Czy to będzie działać niezależnie od tego, co w ten proces wrzucacie: dziurawe jeansy czy podarte skarpetki, dopóki jest to bawełniane?
Nie jest to takie proste. Z surowcami jest tak, że one tracą na jakości i jakość naszego produktu zależy więc od jakości wsadu – materiału. Włókna wytwarzane z ubrań, które były produkowane z tzw. krótkich włókien, niskiej jakości, mogą być za krótkie do produkcji przędzy. Ale odpad ten da się zagospodarować w innych procesach przemysłowych. W kontekście ubrań najważniejsze jednak jest coś innego: żeby nosić je jak najdłużej, najpóźniej wyrzucać i oddawać do tych kontenerów. Jako konsumenci zwykle nie wiemy, co zrobić z używanymi ubraniami, gdy chcemy się ich pozbyć.
Kontenery nie są chyba popularne – wiele osób wyrzuca ubrania po prostu do śmieci. Co dzieje się z ubraniami wrzucanymi do kontenerów?
Firmy zajmujące się sortowaniem odzieży mają kilka sposób na ich zagospodarowanie. Odsprzedają je, wykorzystują jako tzw. czyściwo albo ubrania, z którymi już nie da się nic zrobić, spalają w specjalnym zakładzie – produkują więc z nich energię.
Spalanie ubrań nie brzmi jak najbardziej ekologicznie.
Nie jest to idealne rozwiązanie, ale w Krakowie na przykład mamy najlepszą europejską spalarnię, w której rzeczywiście są odpowiednie warunki, by proces spalania był jak najmniej szkodliwy dla środowiska. Chociaż faktycznie, w hierarchii Unii Europejskiej spalanie jest przedostatnie w hierarchii postępowania z odpadami. Wracając zaś do wyrzucania ubrań: ważne jest to, by je odpowiednio sortować i żeby one nie trafiały do śmieci zmieszanych. Gdy trafią na wysypisko, nie mamy już szansy nic z nimi zrobić. Albo, gdy wyrzucamy je do kontenerów, by odpowiednio je zapakować, bo wystarczy dzień deszczu, by ubrania już się do niczego nie nadawały – stają się spleśniałe i wtedy mogą już trafić tylko do spalarni. Jeśli więc kontener jest przepełniony, warto poczekać, by ubrania nie stały na zewnątrz.
Kiedy spodziewacie się, że Wasza technologia będzie w pełni funkcjonalna – skoro obecnie jest na etapie badań i rozwoju?
To bardzo trudne pytanie, bo działamy na technologiach sprzętowych, tak zwanym deep techu. Proces jest długotrwały, czasochłonny, kapitałochłonny. Nie chciałabym składać konkretnych deklaracji. Ale aktualnie angażujemy się też w inne rodzaje działalności: konsultingowe, edukacyjne. Edukacja to kluczowy element, bez niej nie mamy szans jako społeczeństwo, państwo, ale i biznes – musimy wiedzieć, co możemy robić, w jaki sposób.
Zobacz także:
UOKiK bierze pod lupę Shein i Temu. Żąda wyjaśnień
Jak rozumiem, zarobki firmy mają pochodzić ze sprzedaży surowca, który będzie droższy niż cały proces pozyskiwania ubrań i ich przetwarzania?
Tak.
Widzicie już zainteresowanie swoją technologią w biznesie?
Owszem. Bardziej ze strony przędzalni, bo jeśli chodzi o producentów ubrań, to oni czekają już na produkt końcowy – materiały. Ale zainteresowanie jest coraz większe, bo branża przygotowuje się do zmian, które ją czekają – wymogi prawne, trendy rynkowe, które są coraz bardziej intensywne. Dotyczy to zarówno największych graczy, jak i mniejszych marek, które poszukują produkcji z uwzględnieniem zrównoważonego rozwoju.
Wyobrażasz sobie, że Wasz surowiec wykorzystywany jest pośrednio przez gigantów branży odzieżowej?
Tak. Żadna marka nie bazuje na jednym dostawcy i jak najbardziej wyobrażam sobie, że jesteśmy częścią łańcucha dostaw dla gigantów. Natomiast życzyłabym sobie, żeby korzystanie z materiałów zrównoważonych łączyło się też z przestrzeganiem innych założeń zrównoważonego rozwoju, jak chociażby przestrzeganie praw człowieka, pracownika czy płacenie godnych pensji pracownikom fabryk.
Zobacz także:
Nowy obowiązek dla Polaków. Tak będą musieli wyrzucać ubrania
To na koniec zapytam: jak w tym kontekście zapatrujesz się na trend obecny na rynku od kilku lat, czyli rosnącą popularność np. chińskich firm, które sprzedają bardzo dużo odzieży niskiej jakości, nierzadko z wykorzystaniem pół-plastikowych materiałów, i stają się dużo większe niż tzw. fast-fashion?
Nazywa się to ultra fast-fashion, ale nie jest to jakaś sztywna kwalifikacja. Ale faktycznie wiele jest tam ubrań z plastiku – czyli poliestru. Wiele marek chce wmówić nam, że ich poliester jest lepszy niż inny, ale trzeba pamiętać, że to nadal plastik – produkt wytworzony z ropy naftowej. Czasami ma to jakieś uzasadnienie, ale na ogół do większości zastosowań ubraniowych nie potrzebujemy poliestru. Firmy używają go ze względu na zmniejszenie kosztów produkcji. Niesie to jednak za sobą ogromny ślad środowiskowy – węglowy czy zużycie wody.
Czy da się to zatrzymać?
Od strony badawczej, jako osoba zajmująca się tym też naukowo, nie mam na to jeszcze jednoznacznej odpowiedzi. Mam nadzieję, że pojawi się ona za kilka lat. Jeśli zaś chodzi o moje prywatne zdanie, to myślę, że wiele zależy od tego, jak będzie się kształtowało prawo. Teraz niektóre firmy omijają kwestie związane z cłami, dzięki czemu ubrania są bardzo tanie – bo wysyłają je jako małe paczki. Jeśli jako Unia Europejska nie będziemy sprawdzać, co trafia na nasz rynek, to nie uda się tego zatrzymać. Zadziałać może tylko restrykcyjne prawo. I uważam, że powinniśmy być odważni, jeśli chodzi o regulacje. Dla wielu osób zakupy są sposobem na nudę. Ludzie kupują odzież bardzo często, ale niskiej jakości. Według niektórych badań ubrania wyrzuca się po siedmiu założeniach. To są absolutnie przerażające statystyki. Pytanie tylko, kiedy biznesowi w Unii zacznie zależeć na tym, by biznes spoza UE miał te same ograniczenia.
Startup Reco Fibre wygrał nagrodę Top Impactor 2024 podczas konferencji Greenpact w Poznaniu, które Money.pl jest partnerem medialnym.
Rozmawiał Michał Wąsowski, zastępca szefa redakcji Money.pl