Podczas briefingu prasowego minister aktywów państwowych Borys Budka w mocnych słowach wypowiedział się na temat byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka. – Nigdy nie powinien znaleźć się na stanowiskach, które zajmował dzięki Prawu i Sprawiedliwości – mówił. – Ten mit będzie bardzo szybko pryskał – dodał.
/Piotr Molecki/East News /East News
– Poziom niekompetencji i tego, w jaki sposób Orlen narażony był na niekorzystne działania Daniela Obajtka, był porażający – stwierdził Borys Budka, zapowiadając, że „w najbliższym czasie” opinia publiczna pozna kolejne szczegóły dotyczące tych działań.
Informacje te, według ministra, dotyczyć będą tego, jak wykorzystywano środki spółki Orlen na „wątpliwe działania” Daniela Obajtka niezwiązane bezpośrednio z działalnością paliwowego koncernu.
– Ja dziś nie mogę zdradzać informacji z dokumentów oklauzulowanych, ale myślę, że w niedługim czasie dowiecie się o wielu jeszcze poważniejszych kwestiach – stwierdził.
Reklama
W czwartek 29 lutego portal Onet opisał opreację specjalną CBA o kryptonimie „Vampiryna”, w której podsłuchiwane miały być rozmowy Daniela Obajtka i jego najbardziej zaufanego człowieka, członka zarządu ds. marketingu i komunikacji Adama Buraka, jeszcze z 2020 r. Z ujawnionych stenogramów ich rozmów wynika, że Daniel Obajtek chciał wykorzystać zaangażowanie Orlenu w walkę z pandemią koronawirusa (m.in. poprzez produkcję płynu dezynfekcyjnego) dla budowania własnego wizerunku i pozycji w obozie Zjednoczonej Prawicy.
Borys Budka zapowiada ujawnienie nowych informacji o działalności Daniela Obajtka
– Moje wzburzenie budzi to, że polskie służby informowały o tych rzeczach czołowych polityków PiS-u, a nie było żadnej reakcji – mówił minister. – Parasol polityczny, ochrona (Daniela – red.) Obajtka była tak duża, że (…) nic z tym nie zrobiono. Funkcjonariusze nie dostali pozwolenia, by sprawa była procedowana dalej – kontynuował, nie zdradzając jednak szczegółów. Zaznaczył tylko, że informacje, o których mowa, najpierw poznają służby, a potem ogół społeczeństwa.
– Daniel Obajtek nigdy nie powinien znaleźć się na stanowiskach, które zajmował dzięki PiS – podsumował Borys Budka. Jak dodał, były szef Orlenu, a wcześniej Energi, wykorzystywał te stanowiska do budowania „wątpliwej legendy”, ale „ten mit będzie bardzo szybko pryskał”.
Na koniec szef resortu aktywów państwowych stwierdził, że Daniel Obajtek „nie ucieknie” przed odpowiedzialnością do Brukseli, a prokuratura zajmie się zarówno nim, jak i innymi osobami, które wydawały pieniądze Orlenu.
Droga Daniela Obajtka do fotela prezesa Orlenu
Przypomnijmy, że Daniel Obajtek nie chciał czekać na odwołanie go rękami nowej władzy i oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej Orlenu jeszcze w starym składzie, zanim nowy rząd dokonał w niej roszad. Ta właśnie rada 1 lutego zdecydowała o jego dymisji.
Obajtek prezesem Orlenu został w 2018 roku. Wcześniej kierował jedną z czterech największych spółek energetycznych w kraju, kontrolowaną przez Skarb Państwa Energą – którą zresztą Orlen wchłonął za jego prezesury. Jeszcze wcześniej Obajtek szefował Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Był również przewodniczącym rady nadzorczej spółki Lotos – Biopaliwa należącej do Lotosu, drugiej wielkiej państwowej firmy paliwowej (obok Orlenu), którą rząd PiS postanowił połączyć z Orlenem właśnie.
Gorąco wokół Orlenu. W toku dwa śledztwa
Fuzji Orlenu z Lotosem dokonano w 2022 r. Połączenie to do dziś budzi ogromne kontrowersje, a politycy obecnej koalicji rządzącej nawołują do szczegółowego zbadania jej przebiegu, zwłaszcza wykonania tzw. środków zaradczych zarządzonych przez Komisję Europejską, by zapobiec zdominowaniu lokalnego rynku przez powiększony Orlen. W ramach tych środków, 30 proc. udziałów w należącej do Lotosu Rafinerii Gdańskiej zostało sprzedanych saudyjskiemu koncernowi naftowemu Saudi Aramco. Z szacunków Najwyższej Izby Kontroli wynika, że udziały te zostały zbyte na rzecz Aramco po cenie niższej o 3,5 mld zł od ich faktycznej wartości. NIK stwierdził również, że nadzór nad procesem fuzji był niedostateczny i niewłaściwy.
Obecnie w Prokuraturze Okręgowej w Płocku toczą się dwa śledztwa ws. Orlenu. Pierwsze z nich dotyczy właśnie fuzji z Lotosem, a drugie tzw. „cudu paliwowego”, czyli anomalii w cenach paliw na stacjach Orlenu latem ub. r. Chodzi o zbadanie, czy doszło do „sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach spółce PKN Orlen w Płocku, poprzez nadużycie uprawnień przez osoby zarządzające spółką”. To bezpośredni efekt zawiadomienia złożonego w prokuraturze przez jednego z akcjonariuszy Orlenu, który twierdził, że ceny paliw na stacjach koncernu były zaniżane.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL