Już wkrótce w mObywatelu ma pojawić się możliwość oglądania wydarzeń sportowych. Ma to zwiększyć liczbę użytkowników korzystających z aplikacji – stwierdził Janusz Cieszyński. Pomysł ten nie podoba się jego poprzedniczce. Swoje słowa krytyki opatrzyła tagiem: „niech to ktoś zatrzyma”.
Anna Streżyńska i Janusz Cieszyński (PAP, Marcin Obara, Tomasz Waszczuk)
Na platformie X minister cyfryzacji Janusz Cieszyński pochwalił się, że mObywatel ma być rozszerzony o usługę mTV. Za jej pośrednictwem użytkownicy aplikacji mają uzyskać dostęp do wydarzeń sportowych, takich jak m.in. mecze piłkarskiej czy siatkarskiej reprezentacji Polski.
W nadchodzącej kadencji chcemy wzbogacić mObywatela o kolejną funkcję, którą roboczo nazwaliśmy mTV. Zagwarantuje ona dostęp nie tylko do wydarzeń sportowych, ale także do cyfrowych dóbr polskiej kultury. Wyprodukowane za publiczne pieniądze utwory będą musiały docelowo być udostępniane także w tej formule – napisał Janusz Cieszyński.
W odpowiedzi na pytanie jednego z użytkowników minister doprecyzował, że pomysł ten ma na celu zwiększyć liczbę osób korzystających z mObywatela. „Jeśli dodamy dobry kontent, ściągniemy dużo userów (użytkowników – przyp. red.) do apki i usług w niej zawartych” – wyjaśnił szef resortu cyfryzacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Dom w kilka miesięcy, czyli nowoczesne prefabrykaty pod lupą
„Niech to ktoś zatrzyma”
O tym rozwiązaniu wypowiedziała się Anna Streżyńska, która pełniła funkcję minister cyfryzacji w latach 2015-2018 w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. Na swoim profilu w portalu LinkedIn nie zostawiła na tym pomyśle suchej nitki.
Kibicuję rozwojowi aplikacji mObywatel, ale ten pomysł uważam za ostre przegięcie i marnowanie publicznych środków finansowych – naszych pieniędzy. Aplikacja rządowa to nie zabawka ani nie e-commerce, ani nie narzędzie propagandy – napisała Anna Streżyńska.
Podkreśliła też, że na ten cel zostały wydane publiczne pieniądze przez publiczną telewizję. Dzięki niej właśnie Polacy mają dostęp do wydarzeń sportowych z udziałem reprezentantów Polski. Całość była minister okrasiła tagiem: „niech to ktoś zatrzyma”. Oznaczyła też w poście Janusza Cieszyńskiego, lecz minister ograniczył się do odesłania linku do swojego posta na ten temat.
Zobacz także:
Poszedł do urzędu, wyciągnął telefon. I zaczęły się problemy
Natomiast Anna Streżyńska w odpowiedzi na wpis jednego z użytkowników stwierdziła, że robienie z mObywatela „aplikacji do wszystkiego” (co zresztą marzy się np. Elonowi Muskowi) raczej powinno kojarzyć się z Chinami.
W Chinach ten kierunek się sprawdza. Już nie mObywatel lecz TotalObywatel. Zawłaszczanie przez rząd coraz większych obszarów zazwyczaj komercyjnej działalności to komuna, a takie wykraczające poza usługi administracji apki to totalna kontrola umysłu – stwierdziła była polityczka.
Czym jest mObywatel 2.0?
Na razie jednak od połowy lipca obowiązuje ustawa wprowadzająca mObywatela 2.0. Zgodnie z jej zapisami dokumenty dostępne w aplikacji są traktowane na równi z dokumentami tradycyjnymi. Dotyczy to m.in. cyfrowego odpowiednika dowodu osobistego, który został zrównany z „tradycyjnym” plastikowym dokumentem. Nie jest jednak jego zamiennikiem, to dwa osobne dokumenty. Ponadto mDowód jest ważny wyłącznie na terytorium RP.
Zobacz także:
Nie przyjęli mObywatela, resort tłumaczy. "Pomyłka urzędu"
W aplikacji mobilnej Polacy mogą też wygenerować m.in. mLegitymację szkolną, studencką, dokumentującą niepełnosprawność lub stopień niepełnosprawności (ON), a nawet poselską, senatorską oraz kartę rowerową.
Nowelizacja przepisów o aplikacji mObywatel ma też na celu umożliwić dokonywanie płatności w aplikacji w ramach usług świadczonych przez podmioty publiczne. Jak pisaliśmy w money.pl, operator płatności podatkowych został wytypowany bez przetargu przez ministra cyfryzacji Janusza Cieszyńskiego.