Aut elektrycznych na ulicach przybywa. Tesle tanieją, pojawiają się auta z drugiej ręki. Ten, kto skusi się na elektromobilność, licząc na oszczędności, może się jednak przeliczyć. Pokazuje to najnowszy rządowy raport. Jazda autem elektrycznym może być tańsza – i to wyraźnie, ale pod pewnymi warunkami.
Ministerstwo Przemysłu porównało koszt przejechania 100 km na benzynie, LPG i prądzie (East News, Ministerstwo Przemysłu, Arkadiusz Ziolek)
Przejechanie 100 km samochodem napędzanym olejem napędowym kosztuje średnio 30,41 zł. Taki sam dystans pokonany autem elektrycznym to wydatek 42,22 zł. Takie liczby wyłaniają się z cyklicznego rządowego opracowania, które przygotowuje Ministerstwo Przemysłu. Wynika z niego, że w II kwartale najtańsze były samochody napędzane LPG – w ich przypadku koszt pokonania 100 km to 22,12 zł.
Raport ten okazał się wodą na młyn dla sceptyków elektromobilności i wywołał do tablicy jej entuzjastów. Jednak również z innych analiz wynika, że jazda samochodem na prąd może być ekonomicznie korzystniejsza tylko pod pewnymi warunkami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Samochody elektryczne jeżdżą na węgiel? "To jest nietrafiony argument"
Ładowanie auta elektrycznego. Ile to kosztuje?
Wróćmy do raportu Ministerstwa Przemysłu za II kwartał. Przyjęto w nim następujące założenia:
- samochody osobowe o mocy silnika 100-150 KM oraz elektryczne (BEV_ o mocy 170-250 KM z najpopularniejszych segmentów: C oraz średnich SUV-ów i crossoverów,
- dla instalacji LPG: najbardziej popularne wg CEPiK modele o mocy 100-150 KM zarejestrowane w 2023 r.
- ceny energii elektrycznej z ogólnodostępnych stacji ładowania.
Zgodnie z tym zestawieniem, statystyczny samochód napędzany benzyną Pb95 przejedzie 100 km za 36,77 zł. W przypadku średniego SUV-a lub crossovera będzie o niewiele ponad 10 zł drożej. Dla oleju napędowego (diesla) różnica to nieco ponad 7 zł. Najmniej korzystnie wypadają wciąż rzadko widywane samochody na wodór. Średni SUV i crossover na ten rodzaj paliwa pokona 100 km przeciętnie za 69 zł.
Jazda „elektrykiem” może być tańsza. Ale są warunki
Podobną analizę przeprowadził serwis wysokienapiecie.pl, uwzględniając ceny paliw i energii z 6 kwietnia. W tej metodologii uwzględniono zarówno amortyzację instalacji fotowoltaicznej, nocną taryfę w domu, jak i szybsze oraz wolniejsze publiczne stacje ładowania.
Z naszej analizy wynika, że jazda samochodem elektrycznym jest nieporównywalnie tańsza niż autem z napędem konwencjonalnym, o ile ładujemy go w domu, wykorzystując własną instalację fotowoltaiczną lub tańszą taryfę nocną – mówi money.pl Bartłomiej Derski z wysokienapiecie.pl.
Ładowanie auta elektrycznego z własnej instalacji fotowoltaicznej to koszt około 5 zł za każde 100 km. W przypadku pobierania energii z sieci, ale korzystając z tańszej taryfy nocnej, będzie to 15 zł za 100 km.
To zauważalna różnica w porównaniu z 40 zł za 100 km samochodem na olej napędowy i 46 zł dla auta tankowanego benzyną Pb95.
Samochody elektryczne coraz bardziej dostępne
Na koniec czerwca po polskich drogach jeździło 57 tys. 172 samochodów z napędem hybrydowym plug-in (PHEV) i 62 tys. 125 samochodów z napędem elektrycznym. „Licznik elektromobilności” prowadzony przez Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności i Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego pokazuje, że to wciąż niewielki ułamek krajowego parku motoryzacyjnego, choć liczba aut na prąd stale rośnie.
Ponadto, od 2035 r. w Unii Europejskiej miałby obowiązywać tzw. zakaz sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. Planowane regulacje miałyby sprawić, że producentom przestanie się opłacać wprowadzanie do sprzedaży aut na benzynę i olej napędowy, w praktyce do salonów trafiłoby już tylko 100 proc. samochodów elektrycznych. W ten sposób UE chce radykalnie ograniczyć emisje CO2 z transportu samochodowego.
Zobacz także:
Tesla obniża ceny. Najtańszy model znów poniżej magicznej granicy
Już dziś wejście w posiadanie (lub użytkowanie) samochodu elektrycznego jest coraz prostsze. Nie tylko dlatego, że w abonamencie miesięczna rata potrafi być równa lub niższa od tej za porównywalne auto spalinowe. Cenę zakupu można obniżyć dopłatami z programu „Mój Elektryk” albo decydując się na samochód elektryczny z rynku wtórnego. Do tych ostatnich rząd również zamierza dopłacać.
„Elektryk” w bloku. Trudniej, aby było taniej
Schody zaczynają się wtedy, gdy nie mieszkamy w domu z fotowoltaiką albo w bloku z własnym miejscem postojowym i gniazdkiem. Wówczas posiadacz samochodu elektrycznego zdany jest na możliwość ładowania w miejscu pracy albo na korzystanie z sieci publicznych ładowarek.
„Licznik elektromobilności” podaje, że takich publicznie dostępnych punktów ładowania (czyli wtyczek) w Polsce jest 7255. Szybkich i ultraszybkich ładowarek prądem stałym (DC) jest 2101, a wolniejszych ładowarek prądem przemiennym (AC) jest 5154.
Jak pisaliśmy w money.pl, dostępność publicznej infrastruktury ładowania zwiększa się. W porównaniu z minionymi latami wpływa to na wzrost komfortu korzystania z aut elektrycznych w trasie.
Ministerstwo Przemysłu wyliczyło, że ten, kto korzysta ze stacji DC, zapłaci średnio około 45 zł za pokonanie 100 km samochodem elektrycznym. Wolniejsza publiczna ładowarka (AC) to wydatek około 34 zł za 100 km. Również z analizy serwisu wysokienapiecie.pl, wynika, że w przypadku ładowania na stacji DC w porównaniu z autem benzynowym o oszczędności nie ma mowy – koszty jazdy są niemal identyczne.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl