Będziemy „przywracali” praworządność przy pomocy… uchwał sejmowych. No bo nie ma pewności, czy Prezydent da się zastraszyć zapowiedziami postawienia go przed Trybunałem Stanu, albo przekupić obietnicami nieprzeszkadzania w karierze międzynarodowej. Zwłaszcza, że na to drugie to Prezydent chyba już sam nie liczy, o czym świadczą ostatnie ruchy przeszkadzające nowej koalicji w szybkim sformułowaniu rządu. Więc Prezydent postawić może na „przejęcie PiS” żeby mieć co robić za dwa lata, jak przestanie być Prezydentem, w związku z czym musi twardy elektorat teraz łechtać.
/123RF/PICSEL
Reklama
Robert Gwiazdowski
Co do narzekań PiS i jego zwolenników na spodziewane działania nowego Sejmu muszą przypomnieć: volenti non fit injuria – chcącemu nie dzieje się krzywda.
Może i PiS nic chce, żeby mu sią działa, ale stworzył tyle instrumentów, które przeciwnicy mogą teraz wykorzystać, że na krzywdę narzekać nie może. Ale może cała reszta. Bo rządzący stanowią prawo i zwyczaje polityczne nie tylko dla siebie ale i dla opozycji – jak to ona zacznie rządzić.
To normalne, że politycy będący dotąd w opozycji i ich zwolennicy w mediach społecznościowych domagają się zemsty. Ale trochę nienormalne, że to samo co politycy pisze kwiat polskiej nauki, palestry i nawet judykatury. Powołując się przy tym na… zasady praworządności. Co świadczy o stanie polskiej nauki, palestry i judykatury.
Co dalej z KRS i TK?
W drodze uchwały Sejmu ma być zlikwidowana na przykład Krajowa Rada Sądownictwa (KRS). Ciekawe jak zostanie powołana nowa? Też w drodze uchwały? Bo nową ustawę o KRS zawetuje pewnie Duda? Załóżmy jednak, że Prezydent się przestraszy Trybunału i „pójdzie na współpracę” – jak to się mówi w środowisku służb i prokuratury – z nowym rządem i nową ustawę o KRS podpisze.
Pewnie zostanie ona zaskarżona przez PiS do Trybunału Konstytucyjnego. Sejm może podjąć wówczas kolejną uchwałę, że trzech sędziów Trybunału jest powołanych niezgodnie z Konstytucją (jak stwierdził Trybunał w wyroku K 34/15 z 2015 roku) i uznać uchwały Sejmu, w którym większość miał już PiS o ich powołaniu za „niebyłe” – tak samo jak to zrobił PiS z uchwałami podjętymi przez Sejm, w którym większość miała jeszcze Platforma.
Jeden może być problem ze śmiałym „obywatelskim” projektem tych zmian w sądownictwie. Otóż TK uznał w swoim wyroku K 34/15, że „odebranie ślubowania od sędziego TK przez Prezydenta jest ważną częścią powołania sędziego”. Jak się Duda złamie, to ślubowanie od nowych sędziów przyjmie. I będziemy mieć taki zabawny stan, w którym będzie 18 „zaślubionych” sędziów w Trybunale liczącym 15 sędziów. 3 powołanych nielegalnie zdaniem Sejmu VIII kadencji i 3 powołanych nielegalnie zdaniem Sejmu X kadencji.
Ale nie można wykluczyć, że się Duda jednak nie złamie. No i nie możemy też wykluczyć, że Prezes Przyłębskiej uda się szybko wyznaczyć skład orzekający w sprawie ewentualnego wniosku PiS o stwierdzenie niezgodności z konstytucją nowej ustawy o KRS spośród tych sędziów TK, którzy nie są „dublerami” i że uzna on tę nową ustawę, nawet podpisaną przez Prezydenta za niezgodną z Konstytucją? No i co wtedy?
Na taką okoliczność pozostaje w zanadrzu opinia prawna, że wszyscy sędziowie TK są nielegalni, bo współpracowali z „dublerami”. Więc ich się też usunie. Uchwałą Sejmu.
W zasadzie, żeby przyspieszyć ten proces i zaoszczędzić żenujących spektakli w Sejmie, bo zakładam, że tym razem PiS będzie okupował salę obrad Sejmu (jak to zrobiła Platforma) i trzeba będzie przenieść głosowania do Sali Kolumnowej (jak to zrobił PiS) proponowałby, żeby stosowne uchwały podjęło Prezydium Sejmu. No bo dlaczego niby nie?
A zresztą może taka uchwała jest w ogóle niepotrzebna? Nie można przyjąć, że z mocy prawa wszyscy sędziowie TK utracili swoje stanowiska 15 października, gdy Suweren zmienił swoje preferencje seksualne i postanowił wy***** ***? Za stosownym wynagrodzeniem mógłbym machnąć stosowną opinię prawną, że można tak zrobić. Jak się posiada wojsko i policję. Ale jestem święcie przekonany, że chętnych do napisania opinii o takiej samej konkluzji ale bardziej subtelnym uzasadnieniu ustawi się kolejka.
Co jeśli Andrzej Duda „nie pójdzie na współpracę”?
Mam też pomysł na szybkie pozbycie się Dudy, jakby nie poszedł na współpracę”. Sejm może podjąć uchwałą, że wybory Prezydenta w 2020 roku były niezgodne z Konstytucją (bo były, jako że odbyły się w niekonstytucyjnym terminie – o czym tu już pisałem, więc nie trzeba nawet zamawiać żadnej opinii prawnej na ten temat, tylko powołać się na mój felieton, co może jednak zmartwić potencjalnych autorów).
Jak się jednak nie zdecydujemy na ten śmiały krok, a już przywrócimy praworządność i znowu sędziów zaczną wybierać sędziowie, to rządzić można z Dudą. Trzeba uchwalać takie ustawy, w których ustanowi się obniżenie podatków i likwidację KRS, alb Rady Mediów Narodowych. Jak Prezydent ustawę taką zawetuje to się powie podatnikom – patrzcie jaki zły ten Duda.
Platforma ma w tym pewną wprawę – ćwiczyła to na Komorowskim. Jak obiecał podatnikom, że nie podpisze ustawy o solidarnej odpowiedzialności podatników, to wadzili to do jednaj ustawy z „odwróconym” VAT, na którą wszyscy czekali żeby utrudnić działalność mafii wyłudzającej VAT. I Komorowski ją podpisał. Przegrał potem wybory, ale Duda już nie może wyborów przegrać, bo nie może znowu startować.
„Przywracanie praworządności” w sądach może jednak nie być priorytetem. Najpierw praworządność przywrócić trzeba w spółkach skarbu państwa. A to trochę czasu zajmie. Przecież transparentne konkursy trzeba profesjonalnie przygotować i przeprowadzić.
Więc spektakl przywracania praworządności zapowiada się interesująco.
Robert Gwiazdowski, adwokat, prof. Uczelni Łazarskiego
Autor felietonu wyraża własne poglądy i opinie.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
***
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia Messengerem o kolejnych felietonach Roberta Gwiazdowskiego kliknij tutaj
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL