Założenia budżetu państwa na 2024 r., które przedstawił obecny rząd, są – zdaniem ekonomistów – zbyt optymistyczne, a zaplanowany deficyt budżetowy w wysokości blisko 165 mld zł może być nawet o 112 mld zł większy. Skąd ta rozbieżność?
/Wojciech Olkusnik/East News /East News
Reklama
Nie ustaje dyskusja o kondycji budżetu państwa na ten rok. Mieliśmy już zarzuty o gigantycznej „dziurze Morawieckiego”, na które odpowiedział szef rządu, twierdząc że sytuacja finansów publicznych, w tym budżetu jest dobra.
Ekonomiści, z którymi rozmawiała Interia Biznes, podkreślają, że sytuacja w tym roku – jeśli chodzi o budżet państwa – jest trudna, ale nie tragiczna. A jak to ma wyglądać w 2024 r.?
Gospodarka będzie rosnąć, ale wolniej niż założył rząd?
Poznaliśmy już podstawowe założenia na przyszły rok. Projekt budżetu przygotował rząd obecnego premiera Mateusza Morawieckiego. W 2024 r. dochody budżetu państwa wyniosą 684,5 mld zł, a wydatki 849,3 mld zł. Oznacza to deficyt wysokości 164,8 mld zł. Jak jednak wskazują autorzy opracowania „Prawdziwy budżet 2024”, w tym byli ministrowie finansów: Mateusz Szczurek i Paweł Wojciechowski czy obecny członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki, wartości te w przyszłym roku mogą znacząco odbiegać od planów.
„Makroekonomiczny scenariusz, który wydaje się nam dużo bardziej prawdopodobny niż ten będący podstawą konstruowania budżetu państwa na przyszły rok, zakłada w szczególności niższy wzrost gospodarczy w roku bieżącym (0 proc.) i przyszłym (2 proc.), co jest spójne z aktualnymi prognozami instytucji międzynarodowych dla Polski” – piszą autorzy raportu przygotowanego przez Instytut Finansów Publicznych (IFP). Jak podkreślają: niższa niż zakładana przez Ministerstwo Finansów aktywność gospodarcza może przyczynić się jednak do realizacji prognozy inflacji zakładanej w projekcie ustawy budżetowej.
Przy czym wyliczają ryzyka dla dalszego spadku inflacji, w tym kształtowanie się cen paliw w najbliższych miesiącach, niejasne losy tarczy antyinflacyjnej (obniżony VAT na żywność) czy ceny taryfowe nośników energii.
„Główne ryzyka dla prognozy makroekonomicznej to: większe spowolnienie w najbliższym otoczeniu gospodarczym Polski, eskalacja działań wojennych w Ukrainie, problemy ze sfinansowaniem rekordowo wysokich potrzeb pożyczkowych sektora finansów publicznych, gwałtowna i znacząca deprecjacja złotego, zahamowanie dezinflacji w Polsce na wyższym niż zakładany poziome i powrót do podwyżek stóp procentowych” – kontynuują.
Budżet 2024. Dochody w dół, wydatki w górę
W efekcie ekonomiści uważają, że punkt startowy dla budżetu na przyszły rok, tj. realizacja dochodów państwa w 2023 r., jest niższy niż wynikałoby to z przygotowanej przez rząd ustawy. Ich zdaniem będzie to – przy uwzględnieniu skorygowanych założeń makroekonomicznych, w tym niższego wzrostu gospodarczego – miało wpływ na dochody podatkowe w 2024 r. Eksperci IFP wyliczyli, że będą one o około 31,7 mld zł mniejsze, w tym dochody z VAT spadną o 26,7 mld zł, z CIT o 2,0 mld zł, a PIT o 3 mld zł.
„W projekcie budżetu państwa na rok 2024 zaplanowano dochody budżetu państwa w wysokości 684,5 mld zł. Po aktualizacji wyniosą zatem one 652,9 mld zł, tj. o 31,7 mld zł mniej, tj. 0,9 proc. PKB” – podsumowują.
„W projekcie budżetu państwa na rok 2024 zaplanowano wydatki z budżetu państwa w wysokości 849,3 mld zł. Planowane na rok 2024 wydatki są wyższe aż o 22,5 proc. w stosunku do wielkości wydatków zaplanowanych na rok 2023. W pewnym zakresie jest to wynikiem uwzględnienia już na etapie planu budżetu wydatków, które były dotychczas „wypychane” poza budżet lub nie były uwzględniane na etapie planowania, np. środki na sfinansowanie 13 i 14 emerytury” – zauważają w opracowaniu. Autorzy podkreślają jednak, że wspomniane blisko 850 mld zł wydatków nie wyczerpuje tematu, bowiem ich zdaniem do tego należałoby także doliczyć te pozabudżetowe, a realizowane w ramach specjalnych funduszy, w tym Banku Gospodarstwa Krajowego, tj. Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych czy fundusz covidowy.
Dlatego, ze względu na to, że na plan wydatkowy tych funduszy nie jest znany, założono, że dotacja z budżetu państwa do tych funduszy jest równa przyrostowi zadłużenia w tych funduszach wyliczonemu na podstawie „Strategii zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2024-2027”.
„Na podstawie danych dotyczących przyrostu zadłużenia w tych funduszach można oszacować, że dotacja do tych funduszy w roku 2024 powinna wynieść ok. 78,9 mld zł. W projekcie budżetu państwa na rok 2024 zaplanowano wydatki z budżetu państwa w wysokości 849,3 mld zł. Po urealnieniu (z uwzględnieniem szacowanych wydatków funduszy ulokowanych w BGK) wyniosłyby one 929,7 mld zł” – wyliczają ekonomiści. W efekcie – jak piszą – należałoby w projekcie ustawy budżetowej pokazać deficyt budżetu państwa w kwocie 277 mld zł, tj. 7,5 proc. PKB. „To oznacza, że prawdziwy deficyt budżetu państwa jest zaniżony o 112 mld zł” – dodają.
Czy Polsce grozi procedura nadmiernego deficytu?
W raporcie wyliczono, że potrzeby pożyczkowe „prawdziwego budżetu”, z uwzględnieniem funduszy pozabudżetowych wyniosą 336 mld zł. I oszacowano, że deficyt sektora finansów publicznych według metodologii europejskiej po tych korektach wyniesie w 2023 r. 6 proc. PKB (zamiast 5,6 proc.), a w 2024 r. 5,1-5,4 proc. PKB (zamiast zakładanego 4,5 proc.), czyli znacznie powyżej wartości referencyjnej 3 proc.
„Fakt przekroczenia przez Polskę dopuszczalnego deficytu był już prognozowany przez Komisję Europejską. Skala przekroczenia jest tak duża, że w tym aspekcie nie ma wątpliwości” – piszą autorzy.
„Tym samym, po 8 latach Polska znajdzie się ponownie w procedurze nadmiernego deficytu (EDP). Biorąc powyższe pod uwagę należy stanowczo stwierdzić, że nie ma wątpliwości, że Polska zostanie objęta procedurą EDP od 2024 r. To oznacza, że polityka budżetowa w kraju będzie prowadzona w rygorach tej procedury. Dwa razy do roku nowy rząd będzie musiał raportować jakie podejmuje działania w celu zredukowania deficytu i rozliczać się z efektów tych działań. W tej procedurze nie ma miejsca na „tzw. rozluźnianie pasa” po 2024 r. Można jedynie prowadzić dialog i uzgodnić wiarygodną, realistyczną i akceptowalną przez unijne procedury ścieżkę redukcji deficytu” – wskazują. W raporcie zauważono także, że nie tylko Polska może mieć problemy z procedurą nadmiernego deficytu. Według wiosennej prognozy KE EDP objęte będą również m.in. Francja, Włochy, Rumunia, a być może także Czechy.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL