Dla ubiegających się w Stanach Zjednoczonych o fotel prezydenta ważne są programy, obietnice ale też pieniądze. Miarą popularności i szans na dotarcie do Białego Domu jest m.in. wielkość otrzymanych datków i stojący za nimi sponsorzy. Pieniądze już płyną i amerykańskie media, m.in. dwutygodnik Forbes i agencja Bloomberg, niemal na bieżąco informują, na czyje wsparcie mogą liczyć ubiegający się o fotel prezydenta. Szczególną uwagę zwracają na miliarderów.
/SAUL LOEB /AFP
Legislacja nieco utrudniła wspieranie kandydatów. Amerykańska ustawa o federalnej kampanii wyborczej ograniczyła darowizny do 3300 dolarów na wybory i na kandydata. Partie polityczne mają jednak inne legalne sposoby pozyskiwania funduszy. Najpopularniejszym z nich, często wybieranym przez milionerów, są datki na rzecz tzw. Komitetów Akcji Politycznych, czyli PAC. Są to niezależne organizacje działające na rzecz kampanii, które niemal bez ograniczeń mogą przyjmować darowizny od osób fizycznych.
Wielkie nazwiska obok Trumpa
Donald Trump ma zasobny portfel. Wprawdzie według Forbesa nie należy już do grona 400 najbogatszych Amerykanów, ale wciąż ma się czym pochwalić. Jego majątek szacowany jest na 2,6 mld dolarów. W rywalizacji do Białego Domu raczej nie zabraknie mu pieniędzy. Jednym z mecenasów Trumpa jest bowiem najbogatszy człowiek świata – Elon Musk. Jeszcze niedawno obaj panowie nie darzyli się sympatią, teraz kandydat Republikanów obiecuje, że jeśli wygra, podaruje właścicielowi Tesli stanowisko szefa komisji ds. efektywności rządu.
Reklama
Musk nie przekazał darowizn bezpośrednio na kampanię Donalda Trumpa, ale skorzystał z wydeptanej ścieżki. Pomógł uruchomić Republikanom America PAC, Komitet Akcji Politycznej wspierający byłego prezydenta. W lipcu Musk obiecał zainwestować w niego 45 mln dolarów i podobno dotrzymał słowa, tak przynajmniej wynikać ma z danych Federalnej Komisji Wyborczej (FEC).
Magnaci i wdowy po nich
Były prezydent USA otrzymał co najmniej 24,4 mln dolarów od 13 członków amerykańskiej listy najbogatszych – twierdzi Bloomberg. Jest na niej m.in. Miriam Adelson, 78-letnia wdowa po magnacie Sheldonie Adelsonie – założycielu i prezesie Las Vegas. Dzięki pośrednictwu komitetów republikańskich przekazała na kampanię 5,8 miliona dolarów. Tyle samo pieniędzy miał otrzymać Trump od miliarderki Diane Hendricks, najbogatszej kobiety w USA, a także od Kelcy’ego Warrena – prezesa wykonawczego Energy Transfer Partners, największej firmy energetycznej kraju.
Na liście darczyńców Donalda Trumpa znaleźli się jeszcze 95-letni współzałożyciel sieci supermarketów The Home Depot (1,8 mln dol.), właściciel drużyny piłkarskiej NY Jets (1,8 mln dol.), założyciel i prezes holdingu bankowego Beal Finance (około 1,8 mln dol.) czy założyciel TD Ameritrade – platformy maklerskiej.
Harris też wspierają miliarderzy
Kamala Harris też nie narzeka na brak pieniędzy. Jej majątek Forbes ocenił na 8 mln dolarów. Kandydatka Demokratów wraz z mężem posiadają m.in. elegancką wille w Los Angeles. Z obliczeń FEC, na jakie powołuje się Bloomberg wynika, że następczyni Bidena w rywalizacji do Waszyngtonu też ma wsparcie superbogatych. Prawie dwudziestu z nich miało przekazać Harris 12,8 mln dolarów. Część jednak przelała swoje pieniądze już w lipcu, na wsparcie kampanii Joe Bidena.
Miliarderem, który najbardziej popiera Demokratów, jest Michael Bloomberg – założyciel agencji i spółki-matki Bloomberg News odpowiedzialnej za opracowanie listy sponsorów obu kandydatów. Kwotą 19 mln dolarów wsparł Komitet Działań Politycznych Future Forward, a 929,6 tys. dolarów Fundusz Zwycięstwa Bidena. Majątek byłego burmistrza Nowego Jorku jest szacowany na 105 miliardów dolarów.
Guru nowych technologii
Na drugim miejscu pod względem wielkości ofiarowanej kwoty znalazł się inwestor George Soros, który po raz kolejny wsparł Demokratów. Tym razem wpłacił na kampanię 15,9 mln dolarów. W kwietniu miał wesprzeć ich PAC 60 milionami dolarów. Trzeci pod względem hojności jest były dyrektor generalny Google Eric Schmidt. Na rzecz wygranej Harris przekazał prawie 3 mln dolarów.
Za nim stoi prezes funduszu hedgingowego Renaissance Technologies, Henry Laufer (2,1 mln dol.), udziałowiec ze Stryker Corp zajmującej się technologią medyczną przekazał milion a współzałożyciel Meta, Dustin Moskovitz, na Fundusz Zwycięstwa przelał 929,6 tys. dolarów. Darczyńcami Harris byli też: wdowa po twórcy Apple, jeden ze spadkobierców zmarłego magnata naftowego J. Paula Getty’ego i prezes funduszu inwestycyjnego Blackstone. Poparcie polityce gospodarczej Harris okazał też Goldman Sachs.
Autorzy list darczyńców zwrócili uwagę, że wspierający Kamalę Harris mają inny profil niż Donalda Trumpa. Są wśród nich zarówno klasyczni darczyńcy Demokratów, jak i nowi guru firm technologicznych, a także spadkobiercy postępowych idei. Byłego prezydenta zwykle wspierają konserwatyści. Jak donosi Forbes, jeśli mierzyć rywalizację obu kandydatów wielkością zebranych pieniędzy, to większe szanse ma Demokratka. Informuje, że po wtorkowej debacie, w której zdaniem większości zwyciężyła, na konto Kamali Harris miało wpłynąć prawie 50 milionów dolarów.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Szczerze o pieniądzach