Polscy przedsiębiorcy globalnie: Nauki od Żochowskiej, Hana i Pucka.

Ogólnoświatowy triumf nie bierze się w warsztacie, lecz często ma swój początek na… polskiej prowincji. Wspomnienia o sprzedaży warzyw, pierwszych doświadczeniach w odzyskiwaniu należności i odwadze, by napisać wiadomość e-mail do największych firm na świecie, łączą się w historiach Moniki Żochowskiej, Rafała Hana i Bartka Pucka — przedsiębiorców, którzy dowodzą, że polskie spółki mogą kreować światowe trendy, a nie tylko produkty.

Globalny sukces zaczyna się od odwagi. Trzy historie, które inspirują do myślenia bez granic
Globalny sukces zaczyna się od odwagi. Trzy historie, które inspirują do myślenia bez granic | Foto: Arek Markowicz, Dariusz Lewandowski, Wojciech Kurczewski / Forum Polska Agencja Fotografów
  • Monika Żochowska, Rafał Han oraz Bartek Pucek ukazują, że polskie przedsiębiorstwa mogą kształtować globalne obszary produktowe
  • Kształtowanie globalnych brandów wymaga śmiałości, bez zbędnych barier mentalnych, przestrzennych i obyczajowych
  • Przedsiębiorcy akcentują, że międzynarodowy triumf jest zależny od wizjonerstwa, uporu i właściwego zrozumienia potrzeb rynku
  •  Więcej informacji o biznesie znajdziesz na Businessinsider.com.pl

Na pomysł przedstawienia losów młodych biznesmenów, którzy mogą natchnąć innych do urzeczywistniania swoich pomysłów i zakładania międzykontynentalnych spółek, wpadł Tomasz Karwatka, inwestor, autor książki „The 5”. Podczas otwarcia książki w początkowym panelu skłonił ich do zaprezentowania tajemnic powstawania marek, które nie miały prawa się powieść, a jednak przeobraziły rynki.

Pozostała część tekstu pod nagraniem wideo

Jak kierować nowoczesnym zespołem? Oto kluczowe cechy przywódcy przyszłości

Czytaj też: „Ucz się, bo inaczej skończysz w pracy fizycznej”. Nie usłuchali i są krezusami

Od pomidorów do segmentu beauty

— Polska wieś to doskonała szkoła przedsiębiorczości — rozpoczęła swoją relację Monika Żochowska, współtwórczyni Phenicoptere i jedna z bohaterek „The Real Housewives Warszawa”. Jej historia, podobnie jak historia Tomasza Karwatki, rozpoczyna się od sprzedaży pomidorów na miejscowym targowisku. Z młodzieńczych doświadczeń rozwinęła się międzynarodowa marka, która jednym prostym produktem — rękawiczką do zmywania makijażu wykorzystywaną tylko z wodą — otworzyła przed nią niemal cały globalny sektor kosmetyczny.

Podobne wnioski wyciągnął Rafał Han, obecny CEO amerykańskiego Silvair, który porównuje rozwój start-upu do wejścia w poślizg: pełnego zawirowań, lecz także chwil wyraźnej przejrzystości, kiedy wiadomo, jakie decyzje mogą przesądzić o przyszłym losie przedsiębiorstwa. Z kolei Bartek Pucek, inwestor i doradca technologicznych potentatów, akcentuje, że każde przełomowe przedsiębiorstwo zaczyna się od ludzi, którzy usiłują sprowadzić przyszłość do teraźniejszości i nie godzą się na bariery geograficzne.

Wszyscy jednomyślnie potwierdzają jedno: światowe zamiary nie wypływają z dogodności, lecz z odwagi. Z aspiracji większych niż lokalny rynek, z wiadomości e-mail przesyłanych do czołowych ekspertów świata i z gotowości, by spędzić noc na podłodze w biurze klienta, jeśli tylko umożliwi to dostarczenie wyrobu na czas.

Globalni z definicji: jak polscy założyciele budują spółki, które przekraczają granice

Monika Żochowska, współzałożycielka firmy Phenicoptere
Monika Żochowska, współzałożycielka firmy Phenicoptere | Arek Markowicz / Wprost / FORUM / Forum Polska Agencja Fotografów

Sekretem sukcesu jest sposób myślenia, który nie zna ograniczeń — przestrzennych, kulturowych ani mentalnych.

Nie zwyciężają ci, którzy startują z najlepszej pozycji, ale ci, którzy najprędzej się uczą, dostosowują i nie obawiają się ośmieszenia, kiedy wysyłają wiadomość e-mail do Apple’a. Doskonałym tego przykładem jest właśnie Monika Żochowska, która — jak sama stwierdza — pierwszą skuteczną windykację zrealizowała w wieku 12 lat, kiedy tata wysłał ją do niepłacącego od dawna dłużnika. Zagrała na uczuciach, poprosiła o pieniądze ponieważ zbliżał się rok szkolny i trzeba było zakupić podręczniki i odzyskała całą sumę.

W życiu dorosłym ta sama determinacja bezrobotnej dziewczyny poszukującej posady przekształciła się w produkt, który ominął niemal wszystkie przeszkody wejścia na globalny rynek beauty. Rękawiczka do demakijażu, funkcjonująca tylko z wodą, okazała się tak nieskomplikowana, że wręcz genialna, a dlatego, że była sprzedawana jako ściereczka, jej wprowadzenie na rynek nie wymagało zawikłanych procedur.

— Wyroby kosmetyczne mają kody, atesty, rejestracje. My formalnie mieliśmy ściereczkę. Zero CPNP — Cosmetic Products Notification Portal, zero FTA — Free Trade Agreement. Klient zamawiał — wysyłaliśmy — wspomina Monika. — To nie była jedynie trafiona nisza. To była przemyślana taktyka: wykreować kategorię, która nie ma istniejących reguł ani dominujących rywali — uzupełnia.

Pierwsza pułapka: polski rynek jako pozór bezpieczeństwa

Rafał Han,twórca Silvair
Rafał Han,twórca Silvair | Dariusz Lewandowski / Forum / Forum Polska Agencja Fotografów

Rafał Han — obecny CEO globalnego Silvair, spółki rozwijającej standard interoperacyjnej komunikacji dla sprzętów w budynkach — mówi o innej nauczce: największy błąd? Przekonanie, że da się zbudować międzynarodowe przedsiębiorstwo rozpoczynając od rodzimego rynku.

Silvair zaczynał jako zamysł usługowy. Dopiero inwestor z zewnątrz — i brutalna konfrontacja z realiami rynkowymi — uzmysłowiły założycielom, że nazwa nie rozwija się globalnie, struktura nie przystaje do amerykańskich standardów, procesy funkcjonują tylko lokalnie, a wyrób nie rozwiązywał największych problemów największych rynków

— Polska pozostawała zbyt mała, za wolna, za rozproszona. A czas w świecie technologii jest wartością bardziej znaczącą niż kapitał — zaznacza Rafał. — Dlatego decyzja była kategoryczna: przerobić przedsiębiorstwo do podstaw. Model biznesowy, segment odbiorców, go-to-market, pozycjonowanie — wszystko — dodaje.

Przedsiębiorca opisuje ten proces jako wejście w „tornado”: — Działalność przedsiębiorstwa staje się niesamowicie szybka. Z zewnątrz wygląda jak chaos, lecz w środku pojawia się kompletna jasność. Wiesz, co należy robić. Wiesz również, czego nie robić — wyjaśnia.

Decydujący moment nadszedł w Palo Alto. — Uważaliśmy, że naprawimy lokalny rynek. Tam usłyszeliśmy: nie naprawiajcie rynku — stwórzcie globalny standard. My zapewnimy parasol, wy utworzycie grupę roboczą. Musicie mieć minimum trzech członków, specyfikację, testy, realizację — wspomina współzałożyciel Silvair.

Rok później jego kolega dowodził zespołem, w którym zasiedli pracownicy z Apple, Google, Intela i największych spółek oświetleniowych świata. Jest przekonany, że to nie był zbieg okoliczności. To była konsekwencja zasady: nie zważaj na położenie geograficzne — analizuj problem.

Świat nie czeka na lokalność. Świat wyczekuje na rozwiązania problemów

Bartek Pucek, założyciel firmy Forward Operators AI Lab
Bartek Pucek, założyciel firmy Forward Operators AI Lab | Wojciech Kurczewski / Forum / Forum Polska Agencja Fotografów

Bartek Pucek, przedsiębiorca, inwestor oraz doradca międzynarodowych spółek technologicznych, nie pozostawia wątpliwości.

— Nie istnieje coś takiego jak europejski rynek. To ruchome podłoże. Regulacje zmieniają się szybciej niż możliwości technologiczne. Zaś proces decyzyjny w Stanach jest 3–5 razy szybszy — tłumaczy przedsiębiorca.

W jego mniemaniu podstawą światowego sukcesu nie jest wyrób. Podstawą jest kreowanie kategorii.

— Najlepsze przedsiębiorstwa nie tworzą produktu. One powołują do życia kategorię. Wtedy nie konkurujesz z konkurentami. Oni muszą przystosować się do ciebie — przekonuje Bartek. — To kluczowa różnica między firmą dobrą, a firmą globalnie nieuniknioną.

W tym wszyscy rozmówcy są zaskakująco zgodni — nie istnieje bariera nie do pokonania. Potwierdza to także Tomasz Karwatka, który wspomina, że kod kulturowy uległ zmianie. Akcent, słaby angielski, brak koneksji — to nie stanowi przeszkody. Jeśli masz coś fascynującego, masz 30 sekund ich atencji.

Jak z nich skorzystać? Monka Żochowska sugeruje — osoby na najwyższych stanowiskach odpisują, bo czują się wyróżnione. Jeśli napiszesz: szanuję pańską pracę, czy znalazłby pan pięć minut na podzielenie się swoją opinią? — prawdopodobieństwo odpowiedzi wzrośnie znacząco.

Podobnie uważa Bartek Pucek, który dzieli się własną zasadą, którą stosuje w pracy z założycielami: proś o ocenę, nie o wsparcie, ponieważ prośba o ocenę wywołuje ciekawość. Prośba o pomoc to poczucie obowiązku, a ciekawość ma zdecydowanie większą skuteczność.

Bartek Pucek zwraca uwagę na trend, który w Polsce dopiero się rozwija, a na świecie staje się standardem: inżynierowie delegowani do klienta na pierwszy front.

— Najlepsi inżynierowie nie przesiadują w piwnicy. Lecą do klienta, nocują w biurze, wracają po jednej nocy z rozwiązaniem. Konkurencja jest bez szans — przekonuje. — Takiego tempa nie da się osiągnąć w klasycznych cyklach ticket → sprint → wdrożenie. A w globalnym B2B triumfuje ten, kto jest u klienta w godzinach, a nie w tygodniach — dodaje.

W co wierzą globalni założyciele?

Przedsiębiorcy w rozmowie podzielili się również zestawem reguł, które brzmią prosto — lecz wymagają śmiałości.

1. Marzcie najszerzej, jak się da. Nie konstruujcie produktów, które pasują do lokalnej specyfiki — budujcie takie, które rozwiązują bolączki świata.

2. Położenie geograficzne nie gra roli W sferze cyfrowej klient w San Francisco i klient w Berlinie mają identyczne potrzeby — różni je jedynie tempo podejmowania decyzji.

3. Międzynarodowy sukces nie wymaga idealnego startu. Sami są stuprocentowym ich potwierdzeniem: Monika Żochowska rozpoczynała jako osoba bez zatrudnienia. Rafał Han jako usługodawca, który musiał wydostać się z lokalnego impasu, z kolei Bartek Pucek startował od analizy, jak funkcjonują najwięksi.

4. Najtrudniejsze zagadnienia przyciągają najwartościowszych ludzi. — Najlepsi interesują się wyłącznie najtrudniejszymi wyzwaniami — uważa Bartek Pucek.

5. Jedna wiadomość może przemodelować bieg przedsiębiorstwa i zazwyczaj to robi.

Rafał Han jest przekonany, że współczesny świat napędza wspomniane tornado, które wprowadza biznes w poślizg. — To dokładnie ten moment, kiedy rzeczywistość jawi się jako chaos, a wewnątrz masz całkowitą jasność. Kiedy raz doświadczysz tego poślizgu, chcesz go poczuć ponownie — mówi. — Właśnie dlatego założyciele powracają do konstruowania kolejnych przedsiębiorstw. Nie dla pieniędzy. Nie dla prestiżu. Dla poczucia, że kreują przyszłość wcześniej, niż pozostali ją dostrzegą. To jest ich nałóg — dodaje.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google.

Источник

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *