Intel postawił na Polskę. Wielka inwestycja w półprzewodniki

W Polsce powstanie zakład Intela zajmujący się ostatnim etapem produkcji półprzewodników. Uruchomienie fabryki jest planowane na 2027 rok. O wartej ok. 20 mld zł inwestycji mówi się, że będzie największa od czasów transformacji. O kulisach projektu Interia rozmawiała z przedstawicielami Intela w Polsce. Zdjęcie

W 2027 roku w Polsce ma zacząć działać fabryka Intela /123RF/PICSEL

W 2027 roku w Polsce ma zacząć działać fabryka Intela /123RF/PICSEL

Reklama

W czerwcu Intel – amerykański gigant z branży IT – ogłosił plany budowy Zakładu Integracji i Testowania Półprzewodników w Polsce. Nakłady inwestycyjne mają wynieść łącznie 4,6 mld dolarów.

Od miana „największej inwestycji w Polsce” do zarzutów o bycie kolejną „montownią” dla zachodniej technologii – projekt zbiera bardzo mieszane opinie. O szczegółach porozmawialiśmy z przedstawicielami polskiego oddziału Intela podczas wyjazdu studyjnego w gdańskim centrum badawczo-rozwojowym.

Półprzewodniki jak ropa. Kto je ma, będzie się bogacił

Intel to jedna z największych firm w USA i jeden z największych na świecie producent procesorów, kart graficznych, komputerów i oprogramowania. W Polsce firma jest obecna od lat 90. – w tym od 1999 roku w Gdańsku, gdzie mieści się największe centrum badawczo-rozwojowe firmy w Europie.

Produkty Intela bazują na technologii półprzewodników. We współczesnym świecie jest ona wykorzystywana praktycznie wszędzie. Dzięki niej istnieją komputery. Jest używana od telefonów przez auta aż do sprzętu AGD. Korzystanie z nowoczesnych urządzeń nie byłoby bez niej możliwe. Jak szacuje firma doradcza McKinsey, rynek półprzewodników w 2030 roku będzie wart ok. biliona dolarów. Ze względu na znaczenie tej technologii i pieniądze z nią związane, nazywa się półprzewodniki „ropą XXI wieku”.

Jeszcze w latach 90. liderami tej nowoczesnej – i dochodowej – technologii były Europa i Stany Zjednoczone. To do nich należało łącznie 80 proc. rynku półprzewodników. Ale od tego czasu przez rynek przeszło coś, co można nazwać rewolucją. Przenoszenie produkcji do Azji i technologiczny wyścig doprowadziły do sytuacji, w której udziały Stanów i UE spadły do ok. jednej piątej rynku. W 2020 roku do różnych krajów Azji należało zaś ponad trzy czwarte.

Do tego coraz silniejsze są pod tym względem Chiny, jeszcze dwie dekady temu praktycznie nieobecne w świecie półprzewodników. Obecnie z Państwa Środka wywodzi się ok. 15 proc. światowej produkcji.

USA i UE walczą o rynek. Chcą sprowadzić produkcję z powrotem

W ostatnich latach zarówno USA, jak i Europa postanowiły na powrót powalczyć o swoje udziały w rynku. Doprowadził do tego kryzys półprzewodnikowy w czasach pandemii. Na Zachód trafiało o wiele mniej mikroczipów niż do tej pory. Problem był na tyle duży, że na masową skalę opóźniała się produkcja aut, komputerów czy sprzętu AGD. Do tego ceny tych sprzętów poszły w górę.

Zarówno Stany, jak i Unia postanowiły więc sprowadzić część produkcji z powrotem na swoje tereny. Wzmocnienie pozycji na rynku półprzewodników to oficjalna polityka UE. Blok chce mieć 20 proc. udziału w rynku do 2030 roku. W 2020 roku Unia odpowiadała za ok. 7 proc. światowej produkcji półprzewodników, więc do nadrobienia jest sporo. 

Do tej pory w UE działały firmy zajmujące się pierwszymi etapami produkcji mikroczipów i procesorów – skomplikowanym przetwarzaniem krzemu, tak by nadać mu niezbędne właściwości, czy tworzeniem układów. Brakowało na terenie Unii zakładu, gdzie zachodzi ostatni etap. Chodzi o moment, w którym procesor umieszcza się na specjalnej płytce, łączy z innymi oraz sprawdza jego działanie. 

Zakład w Polsce domknie łańcuch dostaw

Właśnie taką rolę będzie pełnił zakład w Polsce. To zamknięcie łańcucha w obrębie Europy. Właśnie na tym bardzo zależało UE – podkreślają przedstawiciele Intela. O randze tej inwestycji może świadczyć fakt, że o lokalizację zakładu ubiegało się około siedemdziesięciu miejsc w całej UE. Po dwóch latach procesu ostrej selekcji zdecydowano się na gminy Miękinia i Środa Śląska – wskazuje Michał Dżoga, szef Intela w w Polsce. 

Ale fakt, że w Polsce będzie zakład zajmujący się końcowym etapem produkcji, nazywanym po angielsku „assembly”, czyli montowaniem, przysporzył projektowi krytyki. Pojawiały się komentarze, że podwrocławski zakład będzie kolejną montownią, jak fabryki, gdzie składa się auta z części wykonanych zagranicą w bardziej zaawansowanym procesie technologicznym. 

Nie pomaga to, że takie zakłady, jak ten spod Wrocławia, przez lata były umieszczane często poza Europą i USA. Sam Intel swoje zakłady kończące proces produkcji półprzewodników ma w Arizonie i Nowym Meksyku, ale także w Kostaryce, Malezji, Chinach i Wietnamie. 

Przedstawiciele polskiej części firmy wskazują jednak, że ich zdaniem ostatni proces nie jest mniej ważny niż poprzednie. – Do tego to jest właśnie ta działka produkcji półprzewodników, gdzie w ciągu najbliższych dwóch, trzech dekad będzie się uzyskiwało przewagi rynkowe i największą innowacyjność – tłumaczył w rozmowach z dziennikarzami Bartosz Ciepluch z gdańskiego centrum badawczo-rozwojowego. 

Półprzewodnik „made in Poland”?

Sprawa jeszcze nie jest przesądzona – odpowiadają jednak przedstawiciele Intela na pytanie, czy umieszczenie w Polsce ostatniego cyklu produkcji oznacza, że na procesorach tej firmy już za kilka lat zobaczymy napis „Made in Poland”. Podobnie odpowiadali na pytania dziennikarzy o to, jaka część półprzewodników produkowanych na świecie ma szansę pochodzić z Polski.

Unia Europejska do 2030 roku planuje mieć 20-procentowy udział w światowej produkcji. Ponieważ zakład pod Wrocławiem będzie póki co jedynym tego typu w UE, mogłaby mu przypaść istotna rola. – Na tym etapie jednak za wcześnie na dywagacje, czy to będzie co piąty, co dziesiąty półprzewodnik czy jakikolwiek inny ułamek – zastrzegał Dżoga. 

Zwłaszcza, że to prawdopodobnie tylko początek europejskiego wyścigu o inwestycje związane z półprzewodnikami. Zgodnie z przyjętym niedawno prawem dotyczącym tej kwestii, UE chce zmobilizować państwa członkowskie do zainwestowania ponad 40 mld euro. Do tego część funduszy popłynie wprost z unijnego budżetu – w tym na inwestycje Intela.

Jeżeli chodzi o polski wkład, na fabrykę Intela pójdzie ok. 1,5 mld dolarów z przyjętego niedawno programu wsparcia. Jak pisaliśmy w Interii, w rządowej uchwale nie pada nazwa firmy ani projektu, który może liczyć na wsparcie. Ale z naszych rozmów z przedstawicielami Intela wynika, że to oni będą beneficjentem dotacji. 

Martyna Maciuch

Wideo Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Niepewna przyszłość fińskich rybaków. Od 2024 r. nowe limity połowu śledzia AFP

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *