Po roku rządów, polityki mieszkaniowej wciąż nie ma i nie wiadomo w jaką stronę ona pójdzie. Koalicyjny spór wokół tzw. „kredytu 0 proc.” zablokował inne projekty, a do tego doszła kadrowa karuzela w kierownictwie Ministerstwa Rozwoju i Technologii. W czwartek minister Krzysztof Paszyk przesunął kolejny „deadline” i zadeklarował, że nowe rozwiązanie ma się pojawić w pierwszym kwartale 2025. Na razie, zamiast rządowego programu mamy medialne przepychanki koalicjantów.
/ Arkadiusz Ziolek /East News
Gdy Donald Tusk w lutym ubiegłego roku na spotkaniu przedwyborczym w Pabianicach obiecał „kredyt 0 proc.” było wiadomo, że próba przelicytowania „kredytu 2 proc.” nie jest dobrym pomysłem i na gorąco zebrała złe recenzje. Chyba nikt nie przypuszczał, że będzie to źródłem tak ostrego i długiego konfliktu w koalicji po wygranych przez nią wyborach, a także negatywnego odbioru przez sporą część opinii publicznej.
Reklama
Ostatecznie w umowie koalicyjnej była ogólna deklaracja zwiększenia dostępności mieszkań oraz przyspieszenia tempa oddawania nowych mieszkań: własnościowych, dostępnych na najem realizowany także przez samorządy oraz mieszkań socjalnych i komunalnych oraz wsparcia samorządów w remontach pustostanów.
Na razie nie ma żadnego programu, a pomysł dopłat do kredytów jest coraz mocniej osierocony i obecnie firmuje go politycznie już tylko PSL.
Forsowany zarówno przez poprzedniego (Krzysztofa Hetmana) i obecnego ministra rozwoju i technologii Krzysztofa Paszyka projekt dopłat do kredytów spotkał się z krytyką i obawami, że napompuje ceny tak jak jego poprzednik – „kredyt 2 proc.” wprowadzony za rządów Zjednoczonej Prawicy. W efekcie nie tylko nie ma tego programu, ale wstrzymał on inne projekty, przede wszystkim czekający na zielone światło od kwietnia projekt zwiększający limit wydatków na budownictwo komunalne i społeczne.
„Pracujemy nad programem mieszkaniowym. Tamten został ogłoszony za szybko, nie udało się zbudować poparcia w koalicji, trzeba szukać innych rozwiązań i musi być akceptacja wszystkich środowisk” mówił kilka dni temu w Radiu Zet szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Nieco wcześniej zapowiadał program w nowej odsłonie jako MdM 2.0, ale do teraz nie ujrzał światła dziennego.
Program mieszkaniowy rządu mamy wreszcie poznać w I kwartale 2025
W czwartek pojawiła się kolejna deklaracja w sprawie terminu.
– Bardzo ubolewam, że data, jaką jest rocznica rozpoczęcia działalności rządu nie wystarczyła, żeby wspólny pogląd ustalić. W I kwartale przyszłego roku pokażę nie tylko program, ale wejdziemy w fazę jego procesu legislacyjnego – zapowiedział Krzysztof Paszyk, minister rozwoju w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na antenie Radia Zet.
Choć potwierdził, że tzw. kredytu 0 proc. nie będzie (nazwa programu wcześniej przygotowanego przez MRiT to kredyt „na start”), co w kontekście ostrego sporu w koalicji było w zasadzie przesądzone, ale nie oznacza to, że nie będzie dopłat do kredytów.
– Moim dążeniem i celem jest to, żeby zarówno ci którzy chcą skorzystać z budownictwa społecznego mieli taką szansę, ale również ci, którzy widzą swoje bezpieczeństwo i przyszłość rodziny w mieszkaniu będącym ich własnością, też mieli taką szansę – powiedział Paszyk.
Kredytu 0 proc. nie będzie, ale nie oznacza to rezygnacji z dopłat
Jak podkreślał minister, w Polsce jest dwukrotnie wyższe oprocentowanie kredytów hipotecznych niż średnia w Europie. Nie ujawnił jednak żadnych szczegółów nowego rozwiązania.
– Cały czas ucieramy wspólny pogląd z koalicjantami. Nie chciałbym tych kuluarowych rozmów ujawniać, bo nie miałyby wtedy najmniejszego sensu – wyjaśnił. Przyznał jednocześnie, że w rządzie jest „czasem diametralnie inne spojrzenie na to, w jaki sposób powinniśmy pomagać”.
Rozwiń
Po drodze była dymisja wiceministra Jacka Tomczaka, który prowadził kontrowersyjny projekt „kredyt na start”.
Nie ruszył z miejsca portalu cen transakcyjnych, choć po wycofaniu go z projektu ustawy „na start” miał iść osobną ścieżką. Po roku nie ma finalnego projektu więc prace operacyjne nie ruszyły, bo nie ma podstawy prawnej.
Merytorycznej dyskusji wewnątrz koalicji wokół tematu mieszkaniowego jest niewiele, za to mamy wysyp medialnych przepychanek wokół tego, kto chce bardziej uzdrowić sytuację mieszkaniową.
Koalicyjne potyczki w mediach społecznościowych
Duże zasięgi w tym temacie ma ostatnio minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która już przy konstruowaniu budżetu na 2025 rok ogłosiła „0 zł na kredyt 0 proc.”, co spotkało się z upomnieniem ze strony Donalda Tuska za nieprecyzyjne wypowiedzi.
Potem minister funduszy i polityki regionalnej apelowała w serwisie X do UOKiK o zbadanie wysokich marż deweloperów, na co Urząd nieco kąśliwie zaapelował oto, by jeśli Pani Minister Pełczyńska-Nałęcz dysponuje informacjami czy dowodami na zmowę cenową, niech je przekaże.
Ostatnio podczas głosowania nad budżetem na mieszkalnictwo iskrzyło na linii Polska 2050 i Lewica, bo ta pierwsza zarzucała Lewicy, że nie zagłosowała na Komisji Finansów Publicznych za poprawką rzekomo zwiększającą o 1 mld zł wydatki na budownictwo społeczne.
„Lewica na komisji nie zagłosowała za społecznym budownictwem. Zdziwienie. Jutro na plenarce będzie kolejna szansa” – napisała serwisie X minister funduszy i polityki regionalnej.
Jednak poprawka ostatecznie została wycofana, bo nie było do niej podstawy prawnej (takie zwiększenie limitów jest zapisane w przygotowanym przez byłego wiceministra rozwoju Krzysztofa Kukuckiego z Lewicy projekcie ustawy o budownictwie społecznym czekającym od kwietnia na ostateczne przyjęcie i skierowanie do parlamentu).
„Zamiast robić więc PR i szum w mediach proponujemy bardziej skrupulatnie podejść do procesów tworzenia budżetu i przede wszystkim porozmawiać ze swoim partnerem z PSL” – skomentował rzecznik Lewicy Łukasz Michnik.
Tydzień wcześniej Lewica, nie czekając na koalicyjne rozstrzygnięcia, ogłosiła nową strategię mieszkaniową, a jak zapowiedział w rozmowie z Interią Tomasz Lewandowski, wiceminister rozwoju i technologii chciałby, aby projekty wprowadzające te propozycje wyszły z ministerstwa.
Rozwiń
W uchwalonym na 2025 rok budżecie jest przeznaczone na mieszkalnictwo ponad 4 mld zł i to więcej niż w 2024 roku (było 2,6 mld zł), ale w tej kwocie 1,3 mld zł pójdzie na obsługę programu BK2 proc.
Jednocześnie, oddalająca się perspektywa nowej formy dopłat do kredytu uspokoiła sytuację na rynku, a ceny mieszkań – po silnych wzrostach na fali kredytu 2 proc. – stanęły w miejscu, a w niektórych miastach zaczęły spadać.
Mamy sytuację przejściową, bo ostatnie dane pokazują, że część osób wstrzymuje się z zakupem mieszkań na kredyt, a dodatkowo rynek czeka na obniżki stóp procentowych, które po ostatnim posiedzeniu RPP oddaliły się w czasie.
Monika Krześniak-Sajewicz
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News Polityka