Podwyżka nie powinna przekroczyć 30 zł. I konsekwentnie będziemy przyjmowali takie rozwiązania, które to zagwarantują – mówi w rozmowie z portalem Business Insider Polska Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska.
Pod koniec 2023 roku uchwalono ustawę, która utrzymuje w pierwszej połowie tego roku dotychczasowe zasady mrożenia cen prądu. Co wydarzy się po 30 czerwca? Ministra klimatu i środowiska Paulina Henning-Kloska powiedziała przed tygodniem w Polsat News, iż chciałaby, aby miesięczny rachunek za prąd gospodarstwa domowego nie wzrósł więcej niż o 30 zł.
Rachunki za prąd nie wzrosną więcej niż o 30 zł?
Deklarację tą podtrzymuje wiceszef resortu Miłosz Motyka. – Podwyżka nie powinna przekroczyć 30 zł. I konsekwentnie będziemy przyjmowali takie rozwiązania, które to zagwarantują – mówi w rozmowie z serwisem Business Insider Polska wiceminister klimatu i środowiska.
Motyka podkreśla, że trwają rozmowy dotyczące okresu obowiązywania wsparcia. – Czas obowiązywania wsparcia jest aktualnie przedmiotem dyskusji i rozmów pomiędzy Ministerstwem Przemysłu, Ministerstwem Klimatu, resortem finansów a Ministerstwem Aktywów Państwowych – mówi rozmówca portalu.
Mówiąc o mechanizmach wsparcia, wiceszef resortu klimatu i środowiska podkreśla, że na stole jest kilka wariantów. – Pracujemy nad ustawą o ubóstwie energetycznym, która obejmie grupy odbiorców wrażliwych, ale jest też opcja czasowego mrożenia cen – mówi Motyka.
Pytany o to, na jakie ceny powinniśmy przygotować się w perspektywie długofalowej i czy np. za rok czekają nas znaczące podwyżki, wiceminister odpowiada: – Niekoniecznie. Ceny na rynkach energii są znacznie niższe niż kilka lat temu. Dziś wydaje się, że jesteśmy w stanie przyspieszyć transformację energetyczną i docelowo obniżyć ceny prądu. To prawda, że dziś musimy podejmować działania doraźne, reagując na sytuację geopolityczną, ale nasz rząd będzie mocno inwestował w transformację energetyczną. A dzięki temu będziemy w stanie zagwarantować Polakom dostęp do taniej energii.
Motyka nie wyklucza, że za gwarancję cen dla odbiorców zapłacą koncerny energetyczne. – Nic nie jest jeszcze przesądzone. Nie wydaje się, żeby koncerny energetyczne były w złej kondycji finansowej, jesteśmy o nią spokojni – mówi wiceminister klimatu i środowiska.