Mecz Polska – Czechy zadecyduje o tym, czy Biało-Czerwoni będą mogli nadal marzyć o bezpośrednim awansie na Euro 2024. Według Zbigniewa Bońka niespełnienie tego celu będzie oznaczało tylko jedno.
Sytuacja reprezentacji Polski w 2023 roku jest co najmniej martwiąca. Po odejściu Czesława Michniewicza naszą drużynę narodową przejął Fernando Santos, ale bynajmniej nie okazał się zbawcą. Wręcz przeciwnie, Portugalczykowi poszło tak słabo, że już po paru miesiącach został zwolniony, a misję awansu na Euro 2024 powierzono Michałowi Probierzowi. Rewelacyjnej poprawy jednak nie było i w związku z tym to w dużej mierze od meczu Polska – Czechy będzie zależało to, czy nasi piłkarze awansują na turniej.
Zbigniew Boniek boi się o hańbę w reprezentacji Polski
Fakty są takie, że będzie im o to trudno, ponieważ nie zależą tylko od siebie. Bezwarunkowo muszą jednak wygrać z południowo-zachodnimi sąsiadami, którzy też mają swoje problemy. W innym wypadku o promocji na mistrzostwa Starego Kontynentu możemy zapomnieć, ponieważ aktualnie zajmujemy trzecie miejsce z 10 punktami na koncie, a 11 mają drudzy Czesi. Do tego pomocna byłaby porażka Mołdawii (ma jeden mecz rozegrany mniej) z Albanią. Niestety na tym nie koniec – w listopadzie odbędzie się również mecz Czechów z Mołdawią, gdzie również musi paść korzystny dla Polski wynik.
Zmiennych, które muszą się zagrać, abyśmy nie musieli bić się o Euro 2024 w barażach, jest zatem sporo. Trudno więc dziwić się Zbigniewowi Bońkowi, martwiącemu się o dalsze losy naszej reprezentacji. – Chodzi o to, aby dorobek, który wypracowaliśmy, nie został zaprzepaszczony. Czy komuś się to podoba, czy nie, PZPN jest odbierany przez pryzmat wyników reprezentacji – powiedział w rozmowie ze „Sportowymi Faktami”.
Były prezes naszej federacji bez ogródek przyznał, że jeśli nie pojedziemy na mistrzostwa Europy, to będzie istna hańba. – Wydawało się, że mamy grupę jak najbardziej do przejścia, ale zaraz się może okazać, że spieprzyliśmy te eliminacje koncertowo – wyznał. Dawny piłkarz dodał również, iż w obecnej sytuacji nikt nie powinien być zadowolony z wyników Biało-Czerwonych. Przypomniał natomiast, że żaden działacz nie ma wpływu na to, co dzieje się na boisku, ale na otoczkę wokół kadry już tak. Ewentualne pretensje trzeba będzie jednak kierować głównie w stronę trenerów i zawodników.