Statystyki kłamią na temat aborcji? Zabiegów może być więcej

Zabiegów przerwania ciąży wykonuje się ze środków NFZ dużo więcej, niż mówią oficjalne dane – twierdzi organizacja pozarządowa.
Statystyki kłamią na temat aborcji? Zabiegów może być więcej - INFBusiness

Demonstracja pod Sejmem po wyroku TK ws. aborcji

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Zanim w 2020 roku Trybunał Konstytucyjny zakazał aborcji ze względu na wady płodu, zabiegów przerwania ciąży było około tysiąca rocznie. Po wyroku, który ograniczył przesłanki aborcyjne do zagrożenia zdrowia matki lub przypadków ciąż powstałych z czynu zabronionego, liczba zabiegów gwałtownie spadła. Inaczej twierdzi Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (Federa), pomagająca w dostępie do aborcji. Jej zdaniem liczba zabiegów z pieniędzy NFZ jest dużo wyższa, niż mówią oficjalne dane.

Jak to wygląda w zestawieniu z oficjalnymi danymi? Proste porównanie nie jest możliwe, bo Federa podaje dane od października do października, a Ministerstwo Zdrowia od stycznia do stycznia, jednak widać, że według rządowych statystyk aborcji wykonuje się wielokrotnie mniej. W 2021 roku liczba aborcji w Polsce oficjalnie wyniosła 107, jednak przez większość stycznia obowiązywała jeszcze przesłanka, uchylona przez TK. Gdyby nie to, aborcji w 2021 roku byłoby 32. W 2022 roku, zdaniem MZ, było ich zaś 161.

Dlaczego Federa podaje dużo wyższe liczby? Pisząc o aborcjach w szpitalach, wyjaśnia: „nie znajdziecie ich w oficjalnych statystykach, bo lekarze boją się je tam wpisywać i zamiast tego umieszczają w »bezpieczniejszych« kategoriach”. Co to za kategorie, Federa nie precyzuje. Prawdopodobnie chodzi o „poronienie w toku” albo po prostu „zabieg ginekologiczny”.

– Niektóre szpitale, choć na początku było ich niewiele, od pierwszych dni po wyroku TK respektowały zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety. Jeżeli kobieta była po konsultacjach u psychiatry i otrzymała zaświadczenie, że kontynuacja ciąży zagraża jej zdrowiu lub życiu szpitale po prostu przeprowadzały aborcję – mówi prezeska Federy Krystyna Kacpura. – Wiele z tych szpitali odnotowywało aborcje w „bezpiecznych” rubrykach, zwłaszcza zanim rzecznik praw pacjenta oficjalnie potwierdził, że zagrożenie dla zdrowia psychicznego jest przesłanką do legalnej aborcji – dodaje.

Podkreśla, że zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety zazwyczaj wynika z wykrytych wad płodu. I zapewnia, że statystyki Federy są wiarygodne, bo opierają się na liczbie kobiet kierowanych do szpitala.

Dane Federy nie są jedynymi, zgodnie z którymi po wyroku TK Polska wcale nie stała się krajem bez aborcji. Swoje statystyki przedstawiła też właśnie Aborcja bez granic. Dotyczą aborcji poza oficjalnym systemem, a liczba może robić wrażenie. Organizacja wyliczyła, że w ciągu ostatniego roku dostęp do aborcji miało dzięki niej 47 tys. kobiet. Większość skorzystała ze środków poronnych we własnych domach.

Zdaniem Krystyny Kacpury obecnie aborcji wykonuje się w Polsce tyle samo co przed wyrokiem TK. – Zawsze szacowaliśmy tę liczbę na ponad 100 tys. rocznie. Nie zmniejszyła się, bo nie poprawił się poziom edukacji seksualnej, a w dostępie do antykoncepcji Polska zajmuje ostatnie miejsce w Europie – wylicza. Dodaje, że po orzeczeniu TK dzięki organizacjom pozarządowym kobiety mają paradoksalnie lepszy dostęp do informacji, jak bezpiecznie przerwać ciążę.

Czy oznacza to, że z punktu widzenia działaczy pro-life doprowadzenie do orzeczenia TK było błędem? Autor wniosku do TK poseł PiS Bartłomiej Wróblewski przekonuje, że nie. – Retoryka środowisk proaborcyjnych od lat opiera się argumentacji, że nie ma sensu chronić życia, skoro i tak każdy może wyjechać za granicę. Trudno zweryfikować ich szacunki. Za to wątpliwościom nie ulega fakt, że konstytucja chroni życie – komentuje.

Источник

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *