Pasażerowie nie powinni finansować programów socjalnych tego czy innego państwa, a podróże nie mogą być traktowane jak występek – grzmią przedstawiciele linii lotniczych. Sprawdzamy czy grozi nam unijny podatek od latania i czy miałby sens.
/123RF/PICSEL
Reklama
- Różne opłaty ekologiczne od podróży lotniczych obowiązują m.in. w Holandii, Francji, Niemczech i Austrii
- W niektórych krajach takie podatki sięgają 26 proc. ceny biletu
- Linie lotnicze protestują przeciw nakładaniu kolejnych podatków
- Konkurenci spoza UE nie zamierzają na razie inwestować w rozwiązania ekologiczne w lotnictwie
- Lotnictwo pasażerskie odpowiada za 2 proc. globalnej emisji Co2
Lotnicze podatki w Holandii, Francji i Niemczech
– W istocie chodzi o politykę. W niektórych krajach podróże lotnicze uznawane są za luksus – skoro więc kogoś na nie stać, to należy go opodatkować, bo ma pieniądze, on sam lub firma, która płaci za jego podróż – mówi Interii Biznes Sebastian Mikosz, były prezes PLL LOT, były wiceprezes IATA, doradca prezydenta Konfederacji Lewiatan ds. transportu i mobilności.
Pomysł dodatkowego opodatkowania biletów lotniczych w UE nie jest nowy – ostatnio wspomniał o nim premier Holandii Mark Rutte. W jego kraju już obowiązuje opłata (26,46 euro) za każdy odcinek podróży samolotem, a parlament w Hadze właśnie nałożył podatek na każdego pasażera, który przesiada się na lotnisku Schiphol w Amsterdamie – uzyskane środki miałyby obniżyć rachunki za energię w gospodarstwach domowych. Wg obliczeń ekspertów z firmy CE Delft, cytowanych przez „Rzeczpospolitą”, spowoduje to wzrost cen biletów o 30 proc. (nawet o 180 euro w jedną stronę) i utratę 34 proc. pasażerów transferowych.
– Zachowanie rządu Holandii to absolutne szaleństwo – zabija on jeden ze swoich największych sukcesów gospodarczych czyli świetne, globalne linie KLM i bardzo dobre lotnisko. Po tym jak na Schiphol odgórnie ograniczono liczbę operacji powietrznych, linie lotnicze już wytaczają procesy władzom w Hadze – komentuje Sebastian Mikosz.
Podobne, co Holandia, pomysły realizuje Francja, która nałożyła na bilety lotnicze „podatek solidarnościowy” (2 proc.) i zamierza go podnieść. „Opłata ekologiczna” ma też objąć krótkie loty wewnętrzne, a uzyskane pieniądze najpierw miały finansować pomoc dla Afryki, a potem inwestycje kolejowe. Z kolei w Niemczech pasażerowie płacą do budżetu za każdy odcinek podróży dodatkowo: 13 euro (loty krótkie), 32 euro (średniej długości) i 58 euro (dalekie).
Przewoźnicy mówią o „ekościemie”
– Linie lotnicze i pasażerowie nie powinni płacić za finansowanie przez państwa programów socjalnych (…) konieczność wchłonięcia przez branżę transportu lotniczego większej liczby podatków oznacza, że będzie miała mniej zasobów na inwestowanie we wzrost i utrzymanie stabilności finansowej. Ostatnim, czego im potrzeba, to dyskryminacyjne podatki, które traktują podróże lotnicze podobnie jak alkohol i tytoń. W niektórych krajach podatki stanowią nawet 26 proc. kosztu biletu kupionego za 200 euro – czytamy w oświadczeniu Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA).
– Obciążanie kolejnymi tzw. podatkami ekologicznymi akurat branży, która przoduje w wysiłkach na rzecz dekarbonizacji dla uzyskania dochodów podatkowych, jest nierozsądne i jest zwykłą „ekościemą” – mówi z kolei dla „Rzeczpospolitej” Olivier Jankovec, dyrektor generalny Airport Council International Europe.
– Stanowisko IATA to odpowiedź na pomysły ograniczania podróży lotniczych ze względów klimatycznych. Idea wygląda w skrócie tak: im wyższe wprowadzimy podatki, tym droższe staną się bilety, spadnie zatem na nie popyt czyli liczba pasażerów, a w efekcie zmniejszy się emisja Co2. Tak naprawdę nie chodzi więc wcale o pozyskanie dodatkowych pieniędzy. To rozwiązanie kusi polityków także dlatego, że tego typu podatki zbiera się bardzo łatwo – robią to de facto linie lotnicze, doliczając odpowiednie kwoty do ceny biletu i to one muszą tłumaczyć się przed pasażerami, dlaczego bilety są drogie – dodaje Mikosz.
Lotnictwo musi sobie radzić samo
Eksperci przypominają, że lotnictwo samo finansuje niezbędną infrastrukturę, a dokładniej – robi to pasażer, który w cenie biletu płaci za utrzymanie lotniska czy nawigację powietrzną – Polska Agencja Żeglugi Powietrznej, która zatrudnia np. kontrolerów lotów, nie jest w najmniejszym stopniu dotowana przez państwo. Branża nie otrzymuje też żadnej pomocy z zewnątrz w zakresie dostosowania się do wymogów klimatycznych, a warto pamiętać, że lotnictwo pasażerskie odpowiada za 2 proc. globalnej emisji CO2, gdy np. centra danych – za 3 proc. Skoro więc potrzebuje środków na inwestycje – nie należy ich zabierać i przeznaczać na inne rodzaje transportu.
– Przecież kolej też emituje CO2, za to budowa linii kolejowych – z użyciem betonu, metalu, a zwłaszcza ogromnych ilości energii – a potem ich utrzymanie, generuje wprost gigantyczne ilości CO2, tak duże, że samoloty nigdy go nie wytworzą. W gruncie rzeczy chodzi o PR – politycy próbują nam wmówić, że skoro samoloty mają duże silniki i przewożą bogatych ludzi, da się rozwiązać jednocześnie dwa problemy. To nieprawdziwe i niepoważne – ocenia Sebastian Mikosz.
Konkurencja zaciera ręce
Kreatorzy nowych podatków zdają się też zapominać, że europejscy przewoźnicy prowadzą twardą rynkową walkę z konkurentami z innych części świata.
– Pomysły nałożenia podatków na linie lotnicze w skali całej UE już pojawiały się w Brukseli i nie wytrzymały wniosków z wykonanych analiz. Będą jednak wracać, choćby dlatego, że w Niemczech, największym kraju UE, współrządzą Zieloni. Nikt nie cieszy się z tego bardziej niż linie spoza Europy – z Turcji, Kataru, ZEA czy Maroko, gdzie właśnie z myślą o przejęciu części ruchu z Europy zbudowano nowe lotnisko. Liniom z Europy nie pomaga też obowiązek używania biopaliw, które są 3 razy droższe od tradycyjnych – w oczywisty sposób uderza to w ich konkurencyjność. Chiny, Indie i Brazylia już zapowiedziały, że na razie nie będą inwestować w takie zmiany – przekonuje były prezes PLL LOT.
Eksperci: podatku lotniczego w UE nie będzie
W Polsce podróżni płacą tylko 8 proc. VAT za bilety na połączenia krajowe. W lotniczym ruchu międzynarodowym stawka VAT wynosi 0 proc. na zasadzie wzajemności – jego rozliczanie między państwami byłoby skomplikowane i pracochłonne. Czy mamy zatem obawiać się tu zmiany? Eksperci przypominają, że na jakikolwiek wspólny podatek lotniczy w UE musiałoby się zgodzić każde z 27 państw, które ją tworzą.
– Polscy pasażerowie latają chętnie i tanio, korzystając z ostrej konkurencji, rosnącej bazy lotnisk regionalnych i rozwoju linii czarterowych. Nie wierzę że znajdą się u nas politycy, którzy staną przed wyborcami i oznajmią im, że mają się mniej przemieszczać. Kiedyś latali najbogatsi, teraz przemieszczanie się jest bardzo demokratyczne, stać na nie niemal każdego. Polacy – i nie tylko oni – nie dadzą sobie odebrać tej wolności – podsumowuje Sebastian Mikosz.
Wojciech Szeląg
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News