Migranci chcący się dostać ze Słowacji do Polski ruszyli przez zieloną granicę.
Gdy na polsko-słowackich przejściach wprowadzono kontrole, nielegalnych prób przekroczenia granicy jest mniej
Dotąd przerzut migrantów przybywających z południa Europy odbywał się zazwyczaj busami, którymi przez Polskę tranzytem jechali na zachód, głównie do Niemiec. Po wprowadzeniu tymczasowych kontroli na granicy ze Słowacją, cudzoziemcy ruszyli pieszo, przez zieloną granicę. Na razie to pojedyncze przypadki, ale – jak obawiają się pogranicznicy – może być ich więcej. Zdesperowani, porzuceni przez kurierów migranci, i zawróceni z Polski, koczują na Słowacji. Przypominać to zaczyna sytuację, którą od dwóch lat obserwujemy na granicy z Białorusią.
Granica Polski ze Słowacją: Imigranci w lesie
Dzień po dniu wpadły dwie takie grupy – obie przy polsko-słowackiej granicy, w lesie w okolicach Jaworzynki, która graniczy ze Słowacją.
W niedzielę wieczorem funkcjonariusze Śląskiego Oddziału Straży Granicznej, po sygnale od policjantów zatrzymali 14 osób. Nazajutrz w tym samym rejonie – kolejne 17. Wszyscy szli pieszo, lasem, omijając drogi. Prawdopodobnie kurier dowiózł ich pod granicę i zostawił, nie chcąc ryzykować wpadki na przejściu.
– Otrzymaliśmy zgłoszenie od mieszkanki, która widziała grupę cudzoziemców, 13 mężczyzn z czwórką dzieci w lesie. Nie mieli dokumentów, pokazali nam jedynie kartki pobytowe wydane na Słowacji. Wezwaliśmy Straż Graniczną – mówi nam Krzysztof Pawlik, rzecznik policji w Cieszynie. Migranci tłumaczyli, że chcą dotrzeć do Niemiec i Holandii – zostali odesłani na Słowację.
Łukasz Małysz, wicewójt Istebnej, na której terenie leży Jaworzynka, zauważa: – Migranci są porzucani przez przemytników, więc próbują na własną rękę przejść przez zieloną granicę lasami. Warunki atmosferyczne się pogarszają, ci których zatrzymano w naszej gminie byli głodni, zmarznięci – wskazuje. Jak mówi „policja uspokaja mieszkańców i dziś nie ma sygnałów o jakimkolwiek zagrożeniu, ale czas pokaże jak będzie dalej”. – Jaworzynka graniczy ze Słowacją bezpośrednio, dlatego takich sytuacji może być więcej – uważa Łukasz Małysz.
Kontrole – głównie busów i autobusów wjeżdżających do Polski od strony Słowacji – decyzją szefa MSWiA ruszyły ponad tydzień temu. Szczegółowo sprawdzane jest aż 11 przejść granicznych, w tym osiem drogowych, m.in. w Zwardoniu i Chyżnem. To reakcja na lawinowy wzrost przemytu ludzi tzw. szlakiem bałkańskim – w tym roku wzrósł o tysiąc procent. W ciągu sześciu dni skontrolowano 70,2 tys. osób wjeżdżających do Polski i 30 tys. aut. Kontrole najwyraźniej poskutkowały.
– Od czasu ich wprowadzenia zatrzymaliśmy 102 nielegalnych migrantów, a tylko w jednym tygodniu poprzedzającym wejście kontroli, aż 237 – mówi „Rzeczpospolitej” Monika Szpunar ze Śląskiego Oddziału Straży Granicznej, który zabezpiecza ok. 87-kilometrowy odcinek granicy ze Słowacją – ten, który najczęściej wybierają przemytnicy. Grupy decydują się na szlaki zachodnie prawdopodobnie ze względu na bliskość celu, jakim zwykle są Niemcy.
Imigranci koczują przy granicy Polski ze Słowacją
Dłuższy, bo liczący 320 km odcinek, pilnowany przez Karpacki Oddział SG, jest wybierany znacznie rzadziej, a teraz nie zatrzymano tam nikogo.
Społeczeństwo Sondaż: Europa zamyka szlabany graniczne. Polacy są „za”
Polska i Czechy, by zatrzymać nielegalną migrację, wznowiły kontrole na granicy ze Słowacją. Taką politykę popiera trzy czwarte Polaków – wynika z sondażu IBRiS.
– Od chwili zaostrzenia kontroli nie ujawniliśmy żadnej grupy nielegalnych migrantów. Wcześniej w tym roku zatrzymaliśmy ich 160, gdy w ubiegłym tylko 13 – mówi Dorota Kądziołka, rzeczniczka Karpackiego Oddziału SG.
Kontrole powstrzymały więc przemytników, jednak dowiezieni przez nich ludzie – w ramach readmisji uproszczonej – w ciągu 48 godzin są zawracani na Słowację. Nic im nie grozi, a za przekroczenie granicy dostają jedynie pouczenie. Więc wracają – aż do skutku.
Przy granicy tworzą się obozowiska – jak to w słowackiej Oszczadnicy, w której kilka dni temu, na polanie zebrało się 100 imigrantów. Słowacka organizacja rozstawiła namioty, przywoziła ciepłe posiłki. We środę poinformowano, że „cała grupa opuściła to miejsce w weekend i kontynuowała podróż na zachód”. To oznacza, że przedostali się właśnie pieszo.
– Z tych dwóch ujawnionych przypadków idących pieszo grup, nie należy wyciągać pochopnych wniosków, że mamy do czynienia ze zjawiskiem masowego przekraczania zielonej granicy – mówi Anna Michalska, rzeczniczka Komendy Głównej Straży Granicznej. – Kontrolujemy nie tylko przejścia drogowe i piesze na granicy ze Słowacją monitorujemy z wojskiem także tzw. zieloną granicę.
Południowa granica ma ponad 500 km, upilnowanie migrantów, którzy zdecydują się na piesze przeprawy, będzie dla Straży Granicznej ogromnym i karkołomnym wyzwaniem.
Idący od południa deklarują się jako Syryjczycy, jednak oprócz zgód na pobyt w Słowacji, nie mają żadnych dokumentów.
Tylko do sierpnia strona niemiecka zaplanowała przekazanie nam 3377 cudzoziemców. Wszystkie państwa członkowskie kolejne prawie 4 tys. osób, co oznacza, że wróci do Polski 7,4 tys, migrantów w ciągu pół roku.