Dr Hanna Machińska była eskortowana przez policjantów do budynku Uniwersytetu Warszawskiego. Powodem było pojawienie się zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich blisko miesięcznicy smoleńskiej.
Dr Hanna Machińska
O porannej interwencji funkcjonariuszy policji dr Hanna Machińska powiedziała w rozmowie z wp.pl.
– Udawałam się na swój wykład na Uniwersytecie Warszawskim. O godzinie 7:50 na Krakowskim Przedmieściu, które było szczelnie zabarykadowane, zostałam zatrzymana przez policję. Zapytano mnie, dokąd zmierzam i w jakim celu. Nie odpowiedziałam, bo idę drogą publiczną, ulica nie jest własnością policji – relacjonuje wykładowczyni UW.
Gdy dr. Machińska przekazała, że nie życzy sobie eskorty policji, dwóch policjantów zagrodziło jej drogę.
– Nie czułam się bezpiecznie. Usłyszałam, że policjanci dostali rozkaz eskortowania mnie. Szli pół kroku za mną, a następnie „przekazali” mnie policjantce. Poprosiłam ją o podanie podstawy prawnej, a funkcjonariuszka powtórzyła, że ma rozkaz – dodaje.
Dr Machińska została doprowadzona do początku budynku uniwersytetu. – Co pomyśleli studenci, widząc swoją wykładowczynię prowadzoną przez policję? Dziwny widok. Pewnie zastanawiali się, co takiego zrobiłam – powiedziała.
Była zastępczyni RPO krytycznie oceniła postawę funkcjonariuszy.
– Policja ma bronić porządku. Tymczasem gros sił policyjnych chroni jedną osobę. W związku z tym część miasta jest kompletnie oddzielona kordonem i jakimiś wozami policyjnymi, jak byśmy mieli stan wojenny. To nienormalne. W którymś momencie służby mundurowe zapłacą za swoje działania. Widać wyraźnie, że są to działania na polecenie polityczne. Jako obywatelka protestuję. Policja ma służyć obywatelom – skomentowała.