Niska liczba urodzeń w Szwecji stanowi zagrożenie dla systemu opieki społecznej – wynika z przedstawionej w środę premierowej odsłony raportu specjalistów dotyczącego zagadnienia spadku narodzin. Opracowanie zatytułowane „Cichy kryzys” zostało zlecone przez rząd w Sztokholmie.
Według współautorki studium, ekonomistki z Uniwersytetu w Lund, Asy Hansson w najgorszym przypadku liczba mieszkańców kraju do 2100 r. może zredukować się o 4 mln, a PKB zmniejszyć się o ponad połowę.
Aktualnie populacja Szwecji wynosi minimalnie ponad 10 mln osób. W roku 2024 urodziło się 1,43 dziecka na kobietę, co stanowiło najniższy wskaźnik od momentu zapoczątkowania tego typu danych statystycznych. Płodność Szwedek systematycznie maleje od roku 2010.
Minister do spraw społecznych Jakob Forssmed napomniał, iż aby zagwarantować społeczeństwu stabilny rozwój, na jedną kobietę powinno przypadać 2,1 dziecka.
Rozwój technologiczny może osłabić negatywne następstwa, lecz jest mało prawdopodobne, aby całkowicie zrekompensował zmniejszenie się populacji, liczby osób w wieku produkcyjnym – czytamy we wnioskach.
Podobnie eksperci powątpiewają, ażeby migracja zniwelowała problem demograficzny. „W obliczu globalnego regresu populacji trudniej będzie ściągnąć imigrantów” – zaznaczono w sprawozdaniu.
Badacze zwrócili uwagę na to, że takie kroki, jak przedłużone urlopy rodzicielskie, świadczenia na dzieci oraz dofinansowana opieka nad dziećmi w wieku przedszkolnym, choć mają dobroczynny wpływ na wzrost populacji, to ma on charakter ograniczony. „Przyszłość będzie wymagała bardziej stanowczych interwencji (…), a dzieci traktować jako inwestycje” – podkreślono.
W dalszych częściach raportu eksperci mają zamiar zaproponować konkretne rozwiązania dla poprawy sytuacji demograficznej. Publikacja kolejnej części jest oczekiwana w styczniu 2026 roku.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ mal/