Podziały przy świątecznym stole nie dotyczą tylko kwestii pokoleniowych, ale także wpływu mediów i ich algorytmów. To one podtrzymują dwupartyjny system polityczny i nasilają polaryzację.
Prawo i Sprawiedliwość, jak każdego roku, zorganizowało wigilię w siedzibie na ul. Nowogrodzkiej. W odróżnieniu od poprzednich lat, PiS zorganizowało aż trzy świąteczne spotkania – dwa dodatkowe zorganizowali Mateusz Morawiecki i Jacek Sasin dla swoich najbliższych współpracowników.
Michał Kolanko
Reklama
Z tego artykułu zrozumiesz:
- W jaki sposób polityka i algorytmy wpływają na atmosferę podczas świątecznych spotkań?
- Jakie zmiany można zaobserwować w obszarze debat politycznych w Polsce?
- W jaki sposób media tradycyjne oraz nowe technologie determinują różnice pokoleniowe?
- Jak ewoluują preferencje polityczne młodszych i starszych grup wyborców?
- Dlaczego młodzi obywatele coraz częściej oddalają się od standardowych partii politycznych?
- Jakie mogą być potencjalne skutki aktualnej polaryzacji politycznej dla przyszłości kraju?
Z radioodbiorników, kawiarni oraz sklepów dobiega „Last Christmas”, choinki – żywe bądź sztuczne – dostępne są w promocyjnych cenach, a rozmowy oscylują wokół braku opadów śniegu i wszechobecnej ponurości. W trakcie podróży do rodziny oraz świątecznych przygotowań, politycy w mediach społecznościowych publikują jeszcze bardziej krzykliwe materiały wideo niż zazwyczaj. Jednakże gdzieś w głębi rośnie obawa, że zamiast radości, spotkanie z dawno niewidzianymi krewnymi może wywołać konflikty polityczne. W Polsce ożywione dyskusje podczas świąt wydają się być nieuniknione. Do eskalacji napięcia nie są konieczne – jak ma to miejsce aktualnie w PiS – dwa odrębne spotkania świąteczne. Wystarczy jedno. I właściwie nie ma możliwości tego uniknąć. Być może poza wyjazdem za granicę.
Reklama Reklama
Polaryzacja polityczna w Polsce. Wiek jako kryterium podziału
Polityka staje się zagadnieniem wzbudzającym coraz większe kontrowersje. 51% respondentów w badaniu CBOS z września tego roku potwierdza, że celowo unika rozmów o niej z osobami bliskimi, o których wie, iż mają odmienne przekonania. Jest to wzrost o 11 punktów procentowych w stosunku do badania z 2023 roku. Aż 25% w pytaniu otwartym CBOS deklaruje, że nie interesuje się polityką tak, jak kiedyś, ponieważ ta „ich irytuje, wywołuje stres”. Kolejne 49% twierdzi, że polityka ich rozczarowuje. Mimo to, polityka pojawi się podczas wigilii, tak samo jak świąteczny barszcz. I wywoła podziały, ponieważ Polacy potrafią mieć aktualnie zupełnie odmienne opinie na każdy temat: od psów trzymanych na uwięzi po wizytę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Gdzie przebiega główna linia sporu? Najprostsza odpowiedź wydaje się oczywista: to konflikt generacyjny. Punkt graniczny: okolice 35-40 roku życia. Jednakże ta diagnoza, pomimo że użyteczna, nie tłumaczy oczywiście wszystkiego.
Politycy chętnie postrzegają Boże Narodzenie i rozmowy podczas świąt jako istotne badanie fokusowe. Lubią też wprowadzić jakiś kontrowersyjny temat do dyskusji. Jest to również teoria europosła Adama Bielana, przedstawiciela PiS. Może to być dosłownie okrągły stół – usunięty przez prezydenta Karola Nawrockiego z Pałacu Prezydenckiego na krótko przed świętami Bożego Narodzenia. W tle powtarzane od lat wyrażenia: duopol, polaryzacja, PO-PiS. Czy to wszystko się utrzyma?
Reklama Reklama Reklama
– Młodsi wyborcy odrzucają nie tyle sam duopol PiS–KO, ile cały establishment. A obie te partie – niezależnie od sporów – sprawowały rządy w Polsce przez ponad 20 lat i doskonale się w ten establishment wpisują. Dla młodszych nie jest to już spór o kierunek, lecz o zmianę pokoleniową – mówi „Rzeczpospolitej” Łukasz Pawłowski, kierownik pracowni OGB. – Pytanie, czy ten podział utrzyma się za pięć czy dziesięć lat, pozostaje bez odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, czy politykom z młodszych generacji uda się przekonać wyborców w wieku 60+, aby dali im szansę na rzeczywiste zmiany. Obecnie to się nie udaje. Co więcej, niektórzy młodzi politycy – jak Sławomir Mentzen – zamiast mówić o poprawie warunków życia młodszych pokoleń, próbują pozyskiwać elektorat seniorów poprzez krótkoterminowe obietnice, takie jak emerytura bez podatku. Jeśli jednak bariera pokoleniowa zostanie przełamana i pojawi się oferta, która połączy interesy młodszych i starszych wyborców, zmiany mogą nastąpić szybciej niż się obecnie wydaje – dodaje Pawłowski.
Polityka przy świątecznym stole. Jak media kształtują percepcję
Konflikt pokoleniowy i podział widać wyraźnie w wynikach pierwszej tury wyborów prezydenckich. Młodzi głosowali na Adriana Zandberga i Sławomira Mentzena, pokolenie 50+ głównie na duopol i jego kandydatów. Trudniej jest ustalić: skąd tak naprawdę bierze się ten podział, poza samym wiekiem?
Polityka PiS chce walczyć o młodych z Konfederacją
Prawo i Sprawiedliwość usilnie poszukuje sposobu, aby przekonać do siebie młodych wyborców. Nawet…
Dobrym przykładem tej sytuacji była rozmowa premiera Donalda Tuska z młodymi aktywistkami podczas spotkania w Piotrkowie Trybunalskim kilka miesięcy temu. – Mam 30 lat i minimalne szanse na posiadanie własnego mieszkania. Być może nie będę mieć męża, z którym będę mogła wziąć kredyt. Nie wiem, czy będę mogła mieć dziecko, bo nie wiem, czy będzie mnie na to stać – mówiła przedstawicielka młodzieżowej Inicjatywy Wschód. Tusk zaczął wymieniać systemy wsparcia dla rodzin z dziećmi (niektóre, jak 800+, zostały wprowadzone przez PiS) i w ogólnym zarysie podsumował całą sytuację jednym zdaniem, nawiązując do innych państw zachodnich. – Najmniej dzieci rodzi się tam, gdzie ludzie mają najlepiej. Na tym polega problem – powiedział premier. To zdanie dobrze obrazuje skalę różnicy w postrzeganiu rzeczywistości.
Łatwo dostrzec ten podział bez szczegółowej analizy socjologicznej, oglądając jedynie materiały wideo z Piotrkowa. Obok dwóch trzydziestolatek, kobiety i mężczyźni w wieku 50+. Trzon wyborców Koalicji Obywatelskiej. Dla Tuska i koalicji rządzącej, opartej głównie na głosach starszych wyborców, utrata części poparcia młodego pokolenia jest problemem, jednakże wciąż nie takim, który miałby im obecnie zaprzątać głowę.
Reklama Reklama Reklama
Oś podziału to nie tylko wiek. To w rzeczywistości wtórny podział w kontekście tego, jak wyglądają i przez kogo są kontrolowane media w Polsce. W większości przypadków kluczowe polskie redakcje zostały stworzone i rozwinięte przez osoby bezpośrednio powiązane lub wywodzące się z pokolenia Solidarności. To rówieśnicy Tuska i Kaczyńskiego, z pewnością o podobnym sposobie myślenia. Dla milenialsów, którzy słabo pamiętają PRL, albo w ogóle go nie pamiętają, dla pokolenia Z urodzonego już po transformacji, a tym bardziej dla pokolenia Alfa urodzonego już w XXI wieku, media tradycyjne są pozostałością dawnego podziału politycznego. Oni mają własne media społecznościowe, filmy na Instagramie i TikToku, podcasty i nowe koncepcje, jak projekt dla centroprawicowych trzydziestolatków – Kanał Zero (założony przez Krzysztofa Stanowskiego, rocznik 1982). Nie bez powodu to właśnie Stanowski był w tym roku najmocniej atakowany przez polityków i aktywistów najbardziej zaangażowanych w utrzymanie duopolu. Z tego rozłamu po prawej stronie skorzystał między innymi prezydent Karol Nawrocki (rocznik 1983), który ostatecznie połączył wsparcie tradycyjnego, starszego elektoratu PiS i młodych wyborców altprawicy. Im ktoś jest młodszy, tym bardziej oddala się od tradycyjnej telewizji i prasy na rzecz mediów społecznościowych, podcastów i Kanału Zero. To jeden z najważniejszych mechanizmów tej zmiany.
Paradoksalnie, to stare media nadal kształtują dyskusje o kwestiach kluczowych dla młodych – takich jak demografia czy rynek pracy. W badaniach młodzi ludzie z pokolenia Z jasno wskazują, że ich wymarzoną formą zatrudnienia jest… praca na etacie (raport WorkWarZ opisany przez „Rzeczpospolitą”). Jednakże, gdy Ministerstwo Rodziny lansuje reformę PIP (Państwowa Inspekcja Pracy), która ma na celu uporządkowanie rynku pracy i ograniczenie jego segmentacji, opór organizacji dysponujących kapitałem, dostępem do mediów tradycyjnych i innymi zasobami, którym zależy na zachowaniu korzystnego dla nich stanu rzeczy, był i jest ogromny. A brak stabilnych form zatrudnienia wpływa na demografię. I tak to się kręci.
Wszystko to jest widoczne w tematach takich jak ochrona zdrowia, mieszkalnictwo, planowanie przestrzenne, ekologia, podejście do alkoholu, kwestie obyczajowe, depopulacja mniejszych miast, wykluczenie komunikacyjne itd. I to będzie można zaobserwować przy świątecznym stole. Starsi, zaangażowani w polityczny duopol, nie rozumieją, dlaczego młodzi uważają, że sytuacja jest tak zła lub niewystarczająco dobra. I dlaczego młodzi nie mają lub nawet nie chcą mieć dzieci. Oczywiście, starsi również korzystają z mediów społecznościowych, mogą tam ulegać szybkiej radykalizacji, jednakże trzon ich sposobu myślenia ukształtowały media kojarzone z duopolem istniejącym od 2005 roku. – Obserwując starsze osoby w mojej rodzinie, mam wrażenie, że ludzie w wieku 60+ korzystający z Facebooka nie zawsze odróżniają prawdę od fake newsów. Z tym spotykam się w rozmowach – mówi nam 30-letnia Ewelina.
Bezradność wobec Grzegorza Brauna i perspektywy dla duopolu
Gdyby cała dyskusja dotyczyła tylko sporów przy wigilijnych stołach, byłaby trywialna. Ale dotyczy sedna polityki. To był rok, w którym Szymon Hołownia został zmielony przez duopol – przynajmniej tymczasowo. Bez poważnego i silnego zaplecza partyjnego nie miał obecnie szans z machiną, która doprowadziła do porażki wiele innych projektów. Z Partii Razem usunięto w tym roku Paulinę Matysiak, a wszystko zaczęło się od tego, że Matysiak jeszcze w 2024 roku rozpoczęła współpracę z posłami PiS – nie tylko w sprawach rozwoju, CPK, atomu i portów. W ten sposób jednoznacznie stała się zdrajcą w logice duopolu. Pod tą presją musiał ulec nawet Adrian Zandberg.
Reklama Reklama Reklama
– Wygląda na to, że dla osób, które obserwują konflikt PiS-u z PO od dekad, jest to spór ich życia, a osoby młodsze nie rozumieją, dlaczego od tak dawna żyjemy konfliktem Kaczyńskiego i Tuska. Koniec duopolu jest u nas ogłaszany co roku i jak dotąd nic z tego nie wyszło, ale wydaje mi się, że on naprawdę jest już blisko. Zwłaszcza że z każdym rokiem jest to spór coraz bardziej pusty, teatralny i wynikający z osobistych antypatii, a nie z różnic w wizjach Polski – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” posłanka z Kutna, Paulina Matysiak.
Ale rok 2025 to również rok Grzegorza Brauna – polityka napędzanego polaryzacją w mediach społecznościowych, który korzysta z przekonania wielu wyborców, że elity polityczne oderwały się od rzeczywistości i są zanurzone we własnych konfliktach. Braun działa całkowicie poza systemem mediów, a elity wzywają do delegalizacji jego partii. Ci natomiast, którzy pragną całkowitego „spalenia Rzymu”, wybierają dzisiaj Brauna. Również, a może przede wszystkim, młodzi. Nie tylko prawicowcy z mniejszych miejscowości, ale także wyborcy z większych miast, którzy wcale nie ukrywają, że głosują na Brauna. Odpowiedź duopolu: Tusk wykorzystuje Brauna jako dźwignię w celu osłabienia PiS i Kaczyńskiego. Strategia słuszna politycznie, ale o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.
Nic dziwnego, że nastrój przy wigilijnych stołach w kraju, który rząd chętnie nazywa „dwudziestą gospodarką świata”, będzie daleki od idealnego. Nawet bez faktycznej walki o pilota i smartfona. Ponieważ to, co dzieje się w Wigilię, jest tylko odzwierciedleniem procesów znacznie głębszych i trudniejszych do powstrzymania. Znacznie łatwiej jest pokłócić się o to, dlaczego młodzi ludzie nie są wdzięczni za Polskę AD 2025, niż odpowiedzieć na pytanie, kto i w czyim interesie kształtuje rzeczywistość, w której żyją.
